Chorwacja
zawsze ją fascynowała. Nie tylko ze względu na walory ale również
kuchnię i kulturę. Uwielbiała jeść i poznawać nowe smaki.
Siedziała w restauracji pochłaniając kolejną porcję jagnięciny
z miazgą kukurydzianą. Jakoś nie przepadała za tym mięsem aż do
dzisiaj. Uśmiechnęła się szeroko. Wszystkie sprawy i problemy
umknęły. Tutaj liczył się wypoczynek. Wpatrywała się w telefon
planując sobie kolejny dzień.
- Można? - uniosła wzrok
słysząc głęboki, męski głos.
- Proszę – rzuciła i
wróciła do przerwanej czynności. Mężczyzna przyglądał się jej
w skupieniu. Skądś ją kojarzył. Usiadł i wlepił wzrok w nią.
Podniosła oczy i poderwała się.
- Anys! - zdenerwowana puknęła
ręką w stolik
- Rytmusowa - z wrażenia parsknął. Tylko on
zwracał się do niej w ten sposób. Ale żeby i jego tu spotkać?
Szeroko uśmiechnął się do niej.
~*~
Czy był wściekły? Nie,
nie... Umierał z niepokoju. Liczył, że się odezwie. A ona odcięła
się od ludzi. Od niego. Nie pisała, nie dzwoniła. Głupi i
zakochany? Odstawił kubek na bar i poczuł jak zawartość żołądka
mu się przewraca. Nie spał w nocy. Liczył, że się zastanowi.
Namyśli. Że jak wróci to mu powie.
~*~
Słońce kryło się za
horyzontem. Siedziała na kanapie w swoim pokoju i czytała kolejną
ofertę. Rozległo się pukanie. Zaskoczona podniosła się i ruszyła
w kierunku drzwi. Anys uśmiechnął się szeroko na jej widok.
-
Nie odpuszczasz? - zdziwiła się
- Nie mogę. Nie potrafię –
oznajmił szczerze z rozbrajającym uśmiechem. Zachichotała
pozwalając mu wejść. Rozejrzał się. Widział, że Dominika
trzyma się na dziwny dystans. Była bardzo ostrożna i z rozmysłem
odpowiadała. Zmieniła się?
- Czemu? - skrzyżowała ręce na
klatce piersiowej. Zaśmiał się zajmując miejsce w fotelu.
-
Bo nie potrafię pojąć tego fenomenu. Znaczy no nie mogę pojąć,
że tu jesteś - zerknął na nią. Dominika wypuściła powietrze z
płuc z cichym sykiem. Oczywiście, że nie. Ale Anys miał w sobie
coś co nie pozwoliło jej go ignorować. Był bezpośredni.
-
Dlaczego? – pokręciła głową siadając. Zatopiła się w
miękkiej kanapie. Czuła się zmęczona i skołowana. Za dużo
wrażeń jak na jeden dzień.
- Bo znikasz tak nagle. I to
wszystko jest takie pokręcone. Bez słowa zniknęłaś – usiadł
na kanapie obok. Odgarnęła włosy do tyłu. Zakryła rękoma twarz
wciągając powietrze. Czuła jego świdrujące spojrzenie.
- To
nie jest łatwe. Naprawdę – jęknęła.
- Chcę to usłyszeć
od ciebie. Dlaczego zniknęłaś – mruknął.
~*~
Parsknęła
śmiechem czując jak szumi jej w głowie. Która to butelka? Druga
czy trzecia. To nie było ważne. Ważne było jak bardzo pluła
żalem na każdym zdaniu. Miała mu powiedzieć tylko dlaczego
zniknęła. A jak wyszło? Jak zwykle. Z Anysem łączył ją
alkoholowy romans. Idealnie im się piło we własnym towarzystwie.
- Dominika, mówisz o tym jak o czymś zły – odsunął od ust
kieliszek – Ale przecież życie z Rytmusem to nie tylko ból –
dodał. Zagryzła wargę
- Wiesz, tyle się nazbierało tego, że
nie myślę o tym co dobre – mruknęła.
- To ja ci powiem –
wyszczerzył się – Włochy. Pamiętasz jak wzięliście sobie
skuter i postanowiliście zwiedzić Rzym? - na te słowa parsknęła
śmiechem
- Wróciliśmy po dwu dniach z masą mandatów –
mruknęła krzywiąc się.
- A jak biegaliście co rano? Miałaś
ochotę go zamordować bo wracałaś bardzo późno z pracy i
najczęściej siadałaś na schodkach – uśmiechnął się.
Wiedział doskonale jak się dogadywali. Jak bardzo się
potrzebowali.
- Albo ja przyniósł do domu te okropne czerwone
mokasyny i dumny jak paw powiedział, że będzie w nich chodził –
mruknęła i parsknęli śmiechem. Poczuła jak leci do tyłu.
Roześmiał się podnosząc ją. Spojrzała na niego z rozbawieniem
siadając ponownie.
- To był Louis Vuitton – sprostował
-
Rozumiem jego obsesję na punkcie tej marki, ale mokasyny?! -
burknęła. Roześmiał się w głos.
~*~
Ból promieniujący od
środka sprawił, że obudziła się. Jojcząc usiadła na łóżku i
przetarła sklejone oczy. Nie da rady. Dzisiaj zaaplikuje sobie
odpoczywanie bierne. Nie chciała nigdzie chodzić. Tylko odpoczywać.
Ruszyła do łazienki. Szybki prysznic, piżama i powrót do łóżka.
Głowa to ją ćmiła strasznie. Czuła jak zawartość jej żołądka
wierci się. Jak jej się zbierze na wymioty to w ogóle coś się
zmieni. Ale z drugiej strony coś takiego było jej potrzebne. Nie
wiedziała jak to rozegrać. Teraz wie. Nie może, nie potrafi bez
niego żyć. Nie potrafi wyrzucić go ze swojej głowy bo go kocha.
Ale nie potrafi też przecisnąć tego przez gardło. Jej głównym
problem jest zamknięcie w sobie. Nosi w sercu jeszcze gorycz po
ostatnich ich wspólnych latach. Ale Anys miał rację. Nie mogła w
kółko patrzeć na to co będzie kiedyś. Musiała skupić się na
teraźniejszości. Jeśli on jest dla niej taki ważny to ona może
oddać się znów zapomnieniu. Przetarła twarz. Musi go mieć dla
siebie.