środa, 15 stycznia 2014

Dziewięć

 Chorwacja zawsze ją fascynowała. Nie tylko ze względu na walory ale również kuchnię i kulturę. Uwielbiała jeść i poznawać nowe smaki. Siedziała w restauracji pochłaniając kolejną porcję jagnięciny z miazgą kukurydzianą. Jakoś nie przepadała za tym mięsem aż do dzisiaj. Uśmiechnęła się szeroko. Wszystkie sprawy i problemy umknęły. Tutaj liczył się wypoczynek. Wpatrywała się w telefon planując sobie kolejny dzień. 
- Można? - uniosła wzrok słysząc głęboki, męski głos. 
- Proszę – rzuciła i wróciła do przerwanej czynności. Mężczyzna przyglądał się jej w skupieniu. Skądś ją kojarzył. Usiadł i wlepił wzrok w nią. Podniosła oczy i poderwała się. 
- Anys! - zdenerwowana puknęła ręką w stolik
- Rytmusowa - z wrażenia parsknął. Tylko on zwracał się do niej w ten sposób. Ale żeby i jego tu spotkać? Szeroko uśmiechnął się do niej. 
~*~
Czy był wściekły? Nie, nie... Umierał z niepokoju. Liczył, że się odezwie. A ona odcięła się od ludzi. Od niego. Nie pisała, nie dzwoniła. Głupi i zakochany? Odstawił kubek na bar i poczuł jak zawartość żołądka mu się przewraca. Nie spał w nocy. Liczył, że się zastanowi. Namyśli. Że jak wróci to mu powie. 
~*~
Słońce kryło się za horyzontem. Siedziała na kanapie w swoim pokoju i czytała kolejną ofertę. Rozległo się pukanie. Zaskoczona podniosła się i ruszyła w kierunku drzwi. Anys uśmiechnął się szeroko na jej widok. 
- Nie odpuszczasz? - zdziwiła się
- Nie mogę. Nie potrafię – oznajmił szczerze z rozbrajającym uśmiechem. Zachichotała pozwalając mu wejść. Rozejrzał się. Widział, że Dominika trzyma się na dziwny dystans. Była bardzo ostrożna i z rozmysłem odpowiadała. Zmieniła się? 
- Czemu? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Zaśmiał się zajmując miejsce w fotelu. 
- Bo nie potrafię pojąć tego fenomenu. Znaczy no nie mogę pojąć, że tu jesteś - zerknął na nią. Dominika wypuściła powietrze z płuc z cichym sykiem. Oczywiście, że nie. Ale Anys miał w sobie coś co nie pozwoliło jej go ignorować. Był bezpośredni. 
- Dlaczego? – pokręciła głową siadając. Zatopiła się w miękkiej kanapie. Czuła się zmęczona i skołowana. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. 
- Bo znikasz tak nagle. I to wszystko jest takie pokręcone. Bez słowa zniknęłaś – usiadł na kanapie obok. Odgarnęła włosy do tyłu. Zakryła rękoma twarz wciągając powietrze. Czuła jego świdrujące spojrzenie. 
- To nie jest łatwe. Naprawdę – jęknęła. 
- Chcę to usłyszeć od ciebie. Dlaczego zniknęłaś – mruknął. 
~*~
Parsknęła śmiechem czując jak szumi jej w głowie. Która to butelka? Druga czy trzecia. To nie było ważne. Ważne było jak bardzo pluła żalem na każdym zdaniu. Miała mu powiedzieć tylko dlaczego zniknęła. A jak wyszło? Jak zwykle. Z Anysem łączył ją alkoholowy romans. Idealnie im się piło we własnym towarzystwie. 
- Dominika, mówisz o tym jak o czymś zły – odsunął od ust kieliszek – Ale przecież życie z Rytmusem to nie tylko ból – dodał. Zagryzła wargę
- Wiesz, tyle się nazbierało tego, że nie myślę o tym co dobre – mruknęła.
- To ja ci powiem – wyszczerzył się – Włochy. Pamiętasz jak wzięliście sobie skuter i postanowiliście zwiedzić Rzym? - na te słowa parsknęła śmiechem 
- Wróciliśmy po dwu dniach z masą mandatów – mruknęła krzywiąc się. 
- A jak biegaliście co rano? Miałaś ochotę go zamordować bo wracałaś bardzo późno z pracy i najczęściej siadałaś na schodkach – uśmiechnął się. Wiedział doskonale jak się dogadywali. Jak bardzo się potrzebowali. 
- Albo ja przyniósł do domu te okropne czerwone mokasyny i dumny jak paw powiedział, że będzie w nich chodził – mruknęła i parsknęli śmiechem. Poczuła jak leci do tyłu. Roześmiał się podnosząc ją. Spojrzała na niego z rozbawieniem siadając ponownie. 
- To był Louis Vuitton – sprostował
- Rozumiem jego obsesję na punkcie tej marki, ale mokasyny?! - burknęła. Roześmiał się w głos. 
~*~
Ból promieniujący od środka sprawił, że obudziła się. Jojcząc usiadła na łóżku i przetarła sklejone oczy. Nie da rady. Dzisiaj zaaplikuje sobie odpoczywanie bierne. Nie chciała nigdzie chodzić. Tylko odpoczywać. Ruszyła do łazienki. Szybki prysznic, piżama i powrót do łóżka. Głowa to ją ćmiła strasznie. Czuła jak zawartość jej żołądka wierci się. Jak jej się zbierze na wymioty to w ogóle coś się zmieni. Ale z drugiej strony coś takiego było jej potrzebne. Nie wiedziała jak to rozegrać. Teraz wie. Nie może, nie potrafi bez niego żyć. Nie potrafi wyrzucić go ze swojej głowy bo go kocha. Ale nie potrafi też przecisnąć tego przez gardło. Jej głównym problem jest zamknięcie w sobie. Nosi w sercu jeszcze gorycz po ostatnich ich wspólnych latach. Ale Anys miał rację. Nie mogła w kółko patrzeć na to co będzie kiedyś. Musiała skupić się na teraźniejszości. Jeśli on jest dla niej taki ważny to ona może oddać się znów zapomnieniu. Przetarła twarz. Musi go mieć dla siebie.