wtorek, 4 lutego 2014

Dziesięć

Kilka tygodni później
Wychodziła z budynku biura i zatrzymała się zaskoczona. Zerknęła na niego. Oparty o samochód wyglądał jakby czekał na nią. Wiedziała, że na nią patrzył. Czuła to świdrujące spojrzenie karmelowych oczu. Nie wiedziała co z tym zrobić. Westchnęła i ruszyła przed siebie. Dlaczego ona głupia myśli, że czeka na nią. Nie odzywał się miesiąc. Wie co zrobi, wie co powinna. Psychoterapeuta, którego poleciła jej Klara, wiele jej pomógł. Nie reagowała już bólem na jego widok. Kuby już z nimi nie będzie. A ona nie powinna wracać do tego co złe, a do tego co dobre. Skręciła obok niego bez słowa. Poczuła jak łapie ją za rękę. Zaskoczona zatrzymała się.
- Tylko na ciebie jestem w stanie czekać – oznajmił. Poczuła przyjemny dreszcz po plecach. Odwróciła wzrok powoli. 
- Czemu?
- Bo jak wspomniałem jakiś czas temu. Nie mogę cie wywalić ze swojej głowy – oznajmił. Zacisnęła wargi w cieniutką linię. Wywróciła oczami. 
- Pamiętasz co mówiłaś? Że prawdziwa miłość to taka o której mimo upływu lat nie zapomnisz – dodał. Blado uśmiechnęła się pod nosem. Ustąpiła. Nie może wiecznie uciekać. Nie może wiecznie go zbywać. Musi przyznać przed sobą, że nie potrafi. Że nie może się opierać. 
- Więc co proponujesz? 
- Kawę – szeroki uśmiech ozdobił jego twarz. Parsknęła śmiechem.
- O dwudziestej trzeciej? 
- Czepiasz się. Jak zwykle – otworzył jej drzwi. Zaskoczona wsiadła do środka. Poczuła jak zatapia się w miękkich siedzeniach. Otaczała ją biel. Zerknęła na kierownicę. Bentley! A mówił, że … To było jedno z jego marzeń. Uśmiechnął się zsuwając z nosa okulary. Co z nim jest, że musi mieć je ciągle? 
- To przynajmniej jakiś drink. Tak sobie usiąść i porozmawiać – oznajmił. Samochód cicho zaskoczył. Zaskoczona poczuła jak już jadą. 
- Wiesz, że jesteś niesamowity?
- Uczyłem się tego od najlepszych – wyszczerzył się do niej. 
----------------------------------------------
Zerknęła na zegarek. Spóźnia się. Przecież on zawsze jest punktualnie. Złapała za telefon. Odebrał po kilku sygnałach. 
- Cześć Kocie. Wiem, wiem. Jestem spóźniony ale ten biały szrot już zupełnie się na mnie obraził – burknął. Cień uśmiechu przebiegł po jej twarzy. Od miesiąca narzekał na samochód. 
- To kup sobie nowy – westchnęła zsuwając ze stóp buty. 
- Na Bentleya mnie jeszcze nie stać – rzucił. Zaśmiała się cicho.
- Biorę taksówkę i zaraz jestem
- Mój brat mnie zabije – jęknęła. Roześmiał się. 
- Najpierw będzie miał ze mną do czynienia – rozłączył się.
---------------------------------------------

Tego dnia poznał Marcina, który do samego końca nie był zachwycony tym wszystkim. I nawet do tej pory nie jest. Chociaż nie widział, że Dominika jest taka szczęśliwa. A ona nie rozumiała tej niechęci. Nawet gdy wyjechała z Patykiem na Słowację nie zrobił nic. Na pewno był wściekły. Krzysiek podchodził do tego na luzie. Może dla tego, że była od niego starsza. Szukali jej? Na pewno. Ale żadnemu z nich nie udało się nakłonić ją do powrotu do Polski. 
----------------------------------------------
Warczała za nim całą drogę. Ściągnął ją z łóżka o siódmej rano i z rozbrajającym uśmiechem oznajmił, że idą biegać. Teraz marzyła o tym, żeby znaleźć gdzieś po drodze jakąś siekierę. Chciała spać! Późno wczoraj wróciła do domu. Ale Patryk nie miał jakoś tego na uwadze. 
- Jesteś okropna. Obiecałaś, że będziemy biegać razem – odwrócił się do niej. 
- Wróciłam o wpół do drugiej z pracy sadysto – jęknęła. Roześmiał się i zniknął za zakrętem. Wywróciła oczami i skierowała za nim. Lekko ucieszyła się, że wracają już. Po prysznicu wróci z powrotem do łóżka. A on niech sobie idzie do pracy. Odpocznie. Zatrzymała się zaskoczona widząc Patryka w towarzystwie swojego brata. Wróć! Marcin?! A co on tu robi? Odwrócił się do niej. 
- Co ty sobie wyobrażasz do jasnej cholery?! - cały starszy brat. Żadnego 'Cześć. Miło cie widzieć' tylko od razy z grubej rury. Prychnęła. 
- A tobie o co chodzi?
----------------------------------------------
Roześmiała się cicho patrząc na niego. Siedzieli na wzgórzu za miastem. 
- Ja naprawdę myślałem, że ona jest z tych którzy za moje zdjęcia zgarniają fortunę – odparł. Wywróciła oczami.
- Jak możesz uważać moją kuzynkę za paparazzi?
- Mogłem, mogłem – rzucił. Odstawiła kubek na maskę. Zerknął na nią z uwagą. Uniosła brew z zaskoczeniem. Po chwili wzięła go z powrotem w dłonie. Odwrócił wzrok. Zależało mu na takich stosunkach jak teraz. Żeby to wyglądało naturalnie. Wszystko wyrywało się do niej. Ale nie teraz. Chciał być ostrożny. To że teraz z nim rozmawia to już duży sukces. Oparła się o jego ramię. 
- Żałujesz czegokolwiek? - rzuciła nagle. Odwrócił wzrok. Wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą. 
- Tylko tego, że pozwoliłem ci wyjść – oznajmił. Podniosła wzrok. Cmoknęła jego usta. Zaskoczony spojrzał na nią. Przyciągnął ją do siebie. Wpiła się w jego usta chcąc upewnić się, że robi słusznie. Nie mogła ciągle powtarzać, że nie może wrócić. Że wrócą też wspomnienia. Musi skupić się na pozytywnych chwilach. Wplótł palce w jej włosy. Zupełnie jej nie rozumiał. Ale tak było zawsze. Nigdy jej nie rozumiał. Nigdy nie wiedział co myślała. 
- Tęskniłam – mruknęła cicho.
~*~
Zerknął na nią z zaciekawieniem. Bo właśnie teraz zdał sobie sprawę, że nic się nie zmieniło. Siedziała obok, spokojnie w jego ramionach i opowiadała.
- Myślisz, że tak powinno było się stać? - zerknęła na niego.
- To znaczy? 
- No czy mieliśmy się spotkać, miałam uciec, zostać. Miał pojawić się Kuba a później zniknąć. Ja miałam wyjść bez słowa? - zacisnął zęby słysząc to wszystko. 
- I później pojawić się ponownie? - zacisnęła palce na jego dłoniach i zerknęła na miasto. Mówienie o tym wszystkim nie sprawia jej już takiego bólu. Bo nauczyła się, zrozumiała. Nie wolno patrzeć wstecz. Przecież tak świetnie się dogadywali od zawsze. A ona? Miała czasami z tym problemy.
- Nie wiem. Ale wiem, że gdybym mógł cofnąć czas zrobiłbym to ponownie – oparł podbródek o czubek jej głowy.
- Bo nikt inny tylko ty potrafiłaś mnie zmusić do rzeczy dla mnie irracjonalnej – na te słowa uśmiechnęła się. Kocha go. To absolutnie normalne. Zauroczył ją wtedy, teraz nic się nie zmieniło. Chociaż w sumie z wyglądu wiele. Wziął się za siebie, nie przypominał tego miśka z którym darła koty. Był idealny. Dbał o wszystkich, którzy są dla niego najważniejsi. 
- Od razu irracjonalnej – rzuciła
- Niezrozumiałej, lepiej? - zerknął na nią.
- Zdecydowanie – pokiwała głową. Zaśmiał się cicho zaciskając ręce. W sumie to miał wrażenie, że śni. Bo przecież chciał żeby wróciła. A teraz? Zachowywała się naturalnie. Jakby dalej ze sobą żyli. 

~*~
Zatrzymała się zaskoczona wychodząc z kamienicy. Właśnie z auta wysiadał Krzysiek. Zaskoczony spojrzał na nią. 
- Krzysio – ucieszyła się. Tylko młodszy brat rozumiał jej wybór i ścieżkę, którą obrała. Tylko on bronił ją zaciekle w oczach rodziny. Tylko on powtarzał, że ma z nią kontakt. To było kłamstwo. Ale wiedział, że Dominika wie co dla niej najlepsze. I popierał jakikolwiek jej wybór. 
- Cześć. A baliśmy się, że cie nie złapiemy – oznajmił przytulając siostrę do siebie. Spojrzała na niego a po chwili na blondynkę.
- Werka – dodała. Mimo całej rodzinnej banicji to najczęściej z Krzyśkiem się widziała gdy wróciła do Polski. Wbrew pozorom z rodzicami widziała się raz. Nie mogła cały czas być gościem w ich domu. Nie mogła po tym co zrobiła. Nie mogła zachowywać się jakby nic się nie stało. A Marcin dogryzał jej na każdym kroku. Musiała teraz powiedzieć, że go nie cierpiała. Bo nie potrafił jej zrozumieć. Odwróciła się i natknęła na Patryka, który wysiadał z samochodu. Spojrzał na jej towarzysza z zaciętą miną. Dominika wywróciła oczami. Znowu to samo. Znalazł się obok niej błyskawicznie. Cmoknął jej polik a ona delikatnie depnęła na jego stopę. Tak, zrobiła to specjalnie żeby przestał. Spojrzał na nią z wyrzutem.
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi – burknęła 
- Nie – oznajmił. Krzysiek przyglądał się im z zaciekawieniem. 
- Poznaj mojego brata, Krzysia – oznajmiła a on poczuł ulgę.