Kilka tygodni później
Wychodziła
z budynku biura i zatrzymała się zaskoczona. Zerknęła na niego.
Oparty o samochód wyglądał jakby czekał na nią. Wiedziała, że
na nią patrzył. Czuła to świdrujące spojrzenie karmelowych oczu.
Nie wiedziała co z tym zrobić. Westchnęła i ruszyła przed
siebie. Dlaczego ona głupia myśli, że czeka na nią. Nie odzywał
się miesiąc. Wie co zrobi, wie co powinna. Psychoterapeuta, którego poleciła jej Klara, wiele jej pomógł.
Nie reagowała już bólem na jego widok. Kuby już z nimi nie
będzie. A ona nie powinna wracać do tego co złe, a do tego co
dobre. Skręciła obok niego bez słowa. Poczuła jak łapie ją za
rękę. Zaskoczona zatrzymała się.
- Tylko na ciebie jestem w
stanie czekać – oznajmił. Poczuła przyjemny dreszcz po plecach.
Odwróciła wzrok powoli.
- Czemu?
- Bo jak wspomniałem jakiś
czas temu. Nie mogę cie wywalić ze swojej głowy – oznajmił.
Zacisnęła wargi w cieniutką linię. Wywróciła oczami.
-
Pamiętasz co mówiłaś? Że prawdziwa miłość to taka o której
mimo upływu lat nie zapomnisz – dodał. Blado uśmiechnęła się
pod nosem. Ustąpiła. Nie może wiecznie uciekać. Nie może
wiecznie go zbywać. Musi przyznać przed sobą, że nie potrafi. Że
nie może się opierać.
- Więc co proponujesz?
- Kawę –
szeroki uśmiech ozdobił jego twarz. Parsknęła śmiechem.
- O
dwudziestej trzeciej?
- Czepiasz się. Jak zwykle – otworzył
jej drzwi. Zaskoczona wsiadła do środka. Poczuła jak zatapia się
w miękkich siedzeniach. Otaczała ją biel. Zerknęła na
kierownicę. Bentley! A mówił, że … To było jedno z jego
marzeń. Uśmiechnął się zsuwając z nosa okulary. Co z nim jest,
że musi mieć je ciągle?
- To przynajmniej jakiś drink. Tak
sobie usiąść i porozmawiać – oznajmił. Samochód cicho
zaskoczył. Zaskoczona poczuła jak już jadą.
- Wiesz, że
jesteś niesamowity?
- Uczyłem się tego od najlepszych –
wyszczerzył się do niej.
----------------------------------------------
Zerknęła na zegarek. Spóźnia się. Przecież on zawsze jest
punktualnie. Złapała za telefon. Odebrał po kilku sygnałach.
-
Cześć Kocie. Wiem, wiem. Jestem spóźniony ale ten biały szrot
już zupełnie się na mnie obraził – burknął. Cień uśmiechu
przebiegł po jej twarzy. Od miesiąca narzekał na samochód.
-
To kup sobie nowy – westchnęła zsuwając ze stóp buty.
- Na
Bentleya mnie jeszcze nie stać – rzucił. Zaśmiała się cicho.
-
Biorę taksówkę i zaraz jestem
- Mój brat mnie zabije –
jęknęła. Roześmiał się.
- Najpierw będzie miał ze mną do
czynienia – rozłączył się.
---------------------------------------------
Tego
dnia poznał Marcina, który do samego końca nie był zachwycony tym
wszystkim. I nawet do tej pory nie jest. Chociaż nie widział, że
Dominika jest taka szczęśliwa. A ona nie rozumiała tej niechęci.
Nawet gdy wyjechała z Patykiem na Słowację nie zrobił nic. Na
pewno był wściekły. Krzysiek podchodził do tego na luzie. Może
dla tego, że była od niego starsza. Szukali jej? Na pewno. Ale
żadnemu z nich nie udało się nakłonić ją do powrotu do Polski.
----------------------------------------------
Warczała
za nim całą drogę. Ściągnął ją z łóżka o siódmej rano i z
rozbrajającym uśmiechem oznajmił, że idą biegać. Teraz marzyła
o tym, żeby znaleźć gdzieś po drodze jakąś siekierę. Chciała
spać! Późno wczoraj wróciła do domu. Ale Patryk nie miał jakoś
tego na uwadze.
- Jesteś okropna. Obiecałaś, że będziemy
biegać razem – odwrócił się do niej.
- Wróciłam o wpół
do drugiej z pracy sadysto – jęknęła. Roześmiał się i zniknął
za zakrętem. Wywróciła oczami i skierowała za nim. Lekko
ucieszyła się, że wracają już. Po prysznicu wróci z powrotem do
łóżka. A on niech sobie idzie do pracy. Odpocznie. Zatrzymała się
zaskoczona widząc Patryka w towarzystwie swojego brata. Wróć!
Marcin?! A co on tu robi? Odwrócił się do niej.
- Co ty sobie
wyobrażasz do jasnej cholery?! - cały starszy brat. Żadnego
'Cześć. Miło cie widzieć' tylko od razy z grubej rury. Prychnęła.
- A tobie o co chodzi?
----------------------------------------------
Roześmiała
się cicho patrząc na niego. Siedzieli na wzgórzu za miastem.
-
Ja naprawdę myślałem, że ona jest z tych którzy za moje zdjęcia
zgarniają fortunę – odparł. Wywróciła oczami.
- Jak możesz
uważać moją kuzynkę za paparazzi?
- Mogłem, mogłem –
rzucił. Odstawiła kubek na maskę. Zerknął na nią z uwagą.
Uniosła brew z zaskoczeniem. Po chwili wzięła go z powrotem w
dłonie. Odwrócił wzrok. Zależało mu na takich stosunkach jak
teraz. Żeby to wyglądało naturalnie. Wszystko wyrywało się do
niej. Ale nie teraz. Chciał być ostrożny. To że teraz z nim
rozmawia to już duży sukces. Oparła się o jego ramię.
-
Żałujesz czegokolwiek? - rzuciła nagle. Odwrócił wzrok.
Wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą.
- Tylko tego, że
pozwoliłem ci wyjść – oznajmił. Podniosła wzrok. Cmoknęła
jego usta. Zaskoczony spojrzał na nią. Przyciągnął ją do
siebie. Wpiła się w jego usta chcąc upewnić się, że robi
słusznie. Nie mogła ciągle powtarzać, że nie może wrócić. Że
wrócą też wspomnienia. Musi skupić się na pozytywnych chwilach.
Wplótł palce w jej włosy. Zupełnie jej nie rozumiał. Ale tak
było zawsze. Nigdy jej nie rozumiał. Nigdy nie wiedział co
myślała.
- Tęskniłam – mruknęła cicho.
~*~
Zerknął na
nią z zaciekawieniem. Bo właśnie teraz zdał sobie sprawę, że
nic się nie zmieniło. Siedziała obok, spokojnie w jego ramionach i
opowiadała.
- Myślisz, że tak powinno było się stać? -
zerknęła na niego.
- To znaczy?
- No czy mieliśmy się
spotkać, miałam uciec, zostać. Miał pojawić się Kuba a później
zniknąć. Ja miałam wyjść bez słowa? - zacisnął zęby słysząc
to wszystko.
- I później pojawić się ponownie? - zacisnęła
palce na jego dłoniach i zerknęła na miasto. Mówienie o tym
wszystkim nie sprawia jej już takiego bólu. Bo nauczyła się,
zrozumiała. Nie wolno patrzeć wstecz. Przecież tak świetnie się
dogadywali od zawsze. A ona? Miała czasami z tym problemy.
- Nie
wiem. Ale wiem, że gdybym mógł cofnąć czas zrobiłbym to
ponownie – oparł podbródek o czubek jej głowy.
- Bo nikt inny
tylko ty potrafiłaś mnie zmusić do rzeczy dla mnie irracjonalnej –
na te słowa uśmiechnęła się. Kocha go. To absolutnie normalne.
Zauroczył ją wtedy, teraz nic się nie zmieniło. Chociaż w sumie
z wyglądu wiele. Wziął się za siebie, nie przypominał tego miśka
z którym darła koty. Był idealny. Dbał o wszystkich, którzy są
dla niego najważniejsi.
- Od razu irracjonalnej – rzuciła
-
Niezrozumiałej, lepiej? - zerknął na nią.
- Zdecydowanie –
pokiwała głową. Zaśmiał się cicho zaciskając ręce. W sumie to
miał wrażenie, że śni. Bo przecież chciał żeby wróciła. A
teraz? Zachowywała się naturalnie. Jakby dalej ze sobą żyli.
~*~
Zatrzymała się zaskoczona wychodząc z kamienicy. Właśnie z
auta wysiadał Krzysiek. Zaskoczony spojrzał na nią.
- Krzysio
– ucieszyła się. Tylko młodszy brat rozumiał jej wybór i
ścieżkę, którą obrała. Tylko on bronił ją zaciekle w oczach
rodziny. Tylko on powtarzał, że ma z nią kontakt. To było
kłamstwo. Ale wiedział, że Dominika wie co dla niej najlepsze. I
popierał jakikolwiek jej wybór.
- Cześć. A baliśmy się, że
cie nie złapiemy – oznajmił przytulając siostrę do siebie.
Spojrzała na niego a po chwili na blondynkę.
- Werka – dodała.
Mimo całej rodzinnej banicji to najczęściej z Krzyśkiem się
widziała gdy wróciła do Polski. Wbrew pozorom z rodzicami widziała
się raz. Nie mogła cały czas być gościem w ich domu. Nie mogła
po tym co zrobiła. Nie mogła zachowywać się jakby nic się nie
stało. A Marcin dogryzał jej na każdym kroku. Musiała teraz
powiedzieć, że go nie cierpiała. Bo nie potrafił jej zrozumieć.
Odwróciła się i natknęła na Patryka, który wysiadał z
samochodu. Spojrzał na jej towarzysza z zaciętą miną. Dominika
wywróciła oczami. Znowu to samo. Znalazł się obok niej
błyskawicznie. Cmoknął jej polik a ona delikatnie depnęła na
jego stopę. Tak, zrobiła to specjalnie żeby przestał. Spojrzał
na nią z wyrzutem.
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi –
burknęła
- Nie – oznajmił. Krzysiek przyglądał się im z
zaciekawieniem.
- Poznaj mojego brata, Krzysia – oznajmiła a
on poczuł ulgę.