Pół
roku później.
Nachyliła
się nad garnkiem starając się zinterpretować zapachy, które ją
otaczały. Kobieta z rozbawieniem zerknęła na czerwonowłosą.
-
Ja nie wiem. Staram się to odtworzyć ale nijak mi nie wychodzi –
odparła ze zrezygnowaniem.
- Bo nikt nie będzie robił tego
lepiej niż moja mama – odparł wchodząc do kuchni. Obie zerknęły
na niego z rozbawieniem.
- No to już wiesz – kobieta
pogładziła swojego syna po poliku z uśmiechem. Cieszyła się ze
szczęścia swojego syna.
- Popadnę w kompleks – rzuciła.
Nachylił się i cmoknął jej polik. Powoli odsunęła się od
niego. Zerknął na nią. Krótki weekend zaliczyli w Krzyżewie.
Potem wracając do Bratysławy z urlopu. Kilka tygodni zajęło jej
pojmowanie tego co stało się z jej życiem. Całą przeklętą
drogę na Słowację przepłakała. A teraz? Czuła się wolna,
szczęśliwa i przede wszystkim bezpiecznie.
- Nie musisz –
mruknął. Puknęła go w mostek. Kobieta zerknęła na nich z
uśmiechem. Wyglądali tak radośnie. Zupełnie jak w dniu w którym
ją poznała. Ale nie malowało się na niej przerażenie. Raczej
swoboda.
~*~
Podeszła
do drzwi słysząc jak ktoś oznajmia o swoim przybyciu. Czekała na
niego niecierpliwie. Obiecał, że pojawi się. A on dotrzymuje
słowa. Odryglowała zamek i spojrzała na przybysza. Szeroko
uśmiechnął się do niej. Widać było zmęczenie podróżą.
-
Wreszcie – mruknęła.
- Cześć – objął ją i cmoknął w
polik. Tęsknił za nią, ale wie, że praca zajmuje go całkowicie.
Odsunął ją od siebie. Co raz bardziej się zmienia. Widział to.
Kobieta przesunęła wzrok na dziewczynę, która spokojnie chowała
się za jej synem.
- Chciałbym ci przedstawić Dominikę –
odparł. Dziewczyna słysząc swoje imię podniosła wzrok. Skupiła
się na twarzy jego mamy starając się wykrzesać z siebie
najpiękniejszy uśmiech. Ale jadł ją strach. Co on sobie w ogóle
myślał?!
~*~
Parsknęła
śmiechem odskakując od niego na bezpieczną odległość. Wywrócił
oczami.
- O nie, nie... Daj mi chwilę odpocząć. Dopiero co do
domu weszliśmy – rzuciła. Zerknął na nią.
- A nie
odpoczywałaś?
- Nie. Ja chcę pod koc z kubkiem kakao gapić się
w telewizor – jęknęła. Odstawił rolki na półkę i podszedł
do niej. Uśmiechnęła się szeroko. Cmoknął jej wargi czując jak
oplata jego szyję.
- Jak mam ci odmawiać? - odsunął się od
niej.
- Nie możesz – rzuciła. Kilka chwil później siedzieli
na kanapie spierając się jaki film będą oglądać. Czerwonowłosa
zacisnęła palce na kubku. Położył się kładąc się między jej
nogami. Nadal było mu dziwnie przyzwyczaić się do tego, że ją
ma. Tak formalnie dla siebie. I nikt nie będzie mógł mu jej
zabrać. Poczuł jak opiera podbródek na jego głowie. Uwielbiał
spędzać z nią wiele czasu. Znowu czuł się odurzony jej osobą.
Zerknęła na telewizor. Przystali oboje na jakiś film z Segalem.
Uwielbiali wbrew pozorom takie nudne wieczory. Nadrabiali czas który
on spędzał na koncertach a ona na weselach. Pochłonięci swoją
pracą mieli nieopisany głód drugiej osoby. I każdą chwile
wykorzystywali by być razem. Do tego musieli się często zmagać z
reporterami, którzy to właśnie Dominikę upatrzyli sobie. Nie krył
się z tym kim jest na Słowacji i jak bardzo fejmuje. Zresztą
potrafił zmienić to w zysk. Ale ona wymagała ciszy i spokoju. Nie
mieli kojarzyć ją z tego, że właśnie dzieli życie z Rytmusem.
Nie mieli wiedzieć, że jest jego przyszłą żoną. Mieli wiedzieć,
że jest Dominiką Lijewską, siostrą Krzysztofa. I tylko tyle.
~*~
Zerknęli na dom malujący się za zakrętem. Czerwonowłosa
poderwała się. Jeszcze trochę. A zobaczy swoją bratanicę. Nie
mogła się doczekać. Obładowani prezentami ruszyli do Kielc. Całą
noc jeździli na zmianę, by każde z nich mogło odpocząć. Teraz
właśnie wjeżdżali na podjazd. Zerkał na nią z lekkim
niepokojem. Była taka podekscytowana. Ale on się bał. Że coś się
stanie jak zobaczy Zuzię. Bo co jak co ale przecież sama miała być
matką. Martwił się o nią.
- Co masz taką minę? - odwróciła
się do niego.
- Nic, nic... - mruknął odpinając pas. Zerknęła
na niego podejrzliwie. Co to miało być? Go coś gryzło. Ale nie
mogła dojść co. Powoli wysiadła.
- Co ci jest? - złapała
jego dłoń. Objął ją ramieniem i pocałował.
- Nic. Droga
dała mi do wiwatu – oznajmił.
- To jak wejdziemy, ty idziesz
spać – zawyrokowała. Zaśmiał się. Nie wiedział skąd brała
jej się ta naturalna troska o niego. Ruszyli w kierunku domu z
którego wychodził Lijek. Na widok siostry uśmiechnął się
szeroko. Przyglądał się im w skupieniu. Czuł się lekko
zaniepokojony.
~*~
Uśmiechnął się szeroko widząc jak Dominika
całą swoją miłość przelewa na Zuzię. Dziewczynka wyszczerzyła
się do niej. Skończyła dzisiaj pół roku. Siedzieli na małym
spotkaniu rodzinnym. Widział jej szeroki uśmiech i coś tknęło go
w środku. Podniósł się. Identycznie uśmiechała się do Kuby.
Lijewski spojrzał na bruneta który znikł właśnie w domu. Czuli
się tu z Domką bardzo swobodnie. I o to chodziło. Choć on chciał
zapewnić im rodzinne traktowanie. Nie obchodziło go nigdy skąd
Vrbovsky pochodził. Zależało mu na szczęściu starszej siostry.
Dominika oddała córkę Weronice i podniosła wzrok. Ściągnęła
brwi wzdychając. To właśnie on ma w sobie jeszcze ten ból.
Krzysiek chciał wstać.
- Zostaw. Ja idę – odparła podnosząc
się. Krzysio śledził ją wzrokiem. Co się stało? O co chodziło?
Czy Patryk ma dziecko? Czy to go bolało? Weszła do budynku powoli.
Siedział na kanapie i tępo wpatrywał się w wyłączony telewizor.
Zadrżał czując jak oplata jego szyję. Zacisnął palce na jej
dłoniach.
- Przepraszam ale ja nadal nie mogę...
- Rozumiem.
Sama bałam się gdy po raz pierwszy tu weszłam. Bałam się, że
wybuchnę płaczem na widok małej – szepnęła. Podniósł wzrok.
- Zazdroszczę mojemu bratu, że jest obrzydliwie szczęśliwy
mając jeszcze dzieciaka. Że ma coś co ja utraciłam – cmoknęła
jego czoło. Westchnął cicho. Czerwonowłosa zamknęła oczy
opierając podbródek o jego głowę. Było jej ciężko? Diabelnie
ciężko. Rozumiała jego potworny ból. Mężczyźni przecież
zawsze mieli problemy z wyrażaniem bólu, a łzy są uznawane za
oznakę słabości. Podczas tych całych sesji rozumiała. Nie mógł
razem z nią zawodzić. Musiał ją trzymać mocno pod ramię. To nią
się musiał zaopiekować. Zamknęła oczy.
~*~
Krzysiek
wytrzeszczył oczy mając wrażenie, że siostra robi sobie jaja. Ale
Dominika tylko pokiwała smutno głową. Zerknęła na Patryka, który
razem z Werką szykowali Zuźkę do snu. Poprosiła go by się
przełamał.
- No ty chyba sobie...
- Nie. Naprawdę –
szepnęła czując jak coś zaciska się w jej gardle – Miałby
teraz osiem lat – dodała żałośnie. Poczuła jak przytula się
do niej. Zagryzła wargę czując jak gładzi ją po włosach.
-
I dławiłaś to w sobie tyle lat?
- A co mi zostało? Do domu nie
mogłam wrócić bo byłam zgorzkniała i pełna bólu. Jak oni by
zareagowali? - westchnęła
- Podziwiam was. Jesteście w stanie
tyle w sobie znieść – odparł
- Nie zniosłam – podniosła
wzrok – Nie zapomniałam, nie mogłam. Nauczyłam się żyć z tą
wyrwą. Ale gdy po raz kolejny spotkałam go na swojej drodze
wszystko wróciło. Wiesz miał oczy zupełnie jak on, śmiał się
jak on. I to bolało. W każdym momencie przy nim pojawiał się Kuba
– odsunęła się od niego i złapała za papierosy. Krzysiek
ściągnął brwi. Rozumiał już wszystko. To jak się zachowywali.
Jakby żyli ze sobą Bóg wie jak długo. Jak stare dobre małżeństwo.
A kryli w swojej przeszłości coś takiego. Jego coś tknęło
wpatrując się w Zuźkę. Czyli, że miał sobie wyobrazić, że jej
już nie ma? Nie mógł. Była jego oczkiem w głowie. Po części
rozumiał ich ból. Właśnie zderzają się z czymś co mieli sami.
Ale ktoś im to brutalnie zabrał. Podziwiał kobiety za to co są w
stanie znieść. Ale jego siostra przebijała wszystko. Zawsze
uśmiechnięta nie bała się odpowiadać. Nie bała się mówić
głośno. A jednak chowała w sobie potworny ból i żal do świata.
Nie mógł wyjść z podziwu. Zerknął na Patryka. A on? W sumie
teraz nie ukrywał co się stało. Współczuł im i życzył jak
najlepiej.
------------------------------------
I to by było na tyle.
Dziękuję, dobranoc <3
Nawet nie wiem co mam powiedzieć. To drugie zakończenie w ciągu tygodnia... Przemilczę
Zapraszam Was tylko na raz--jeszcze oraz wciąż