Przechadzał
się po ulicach miasta zmierzając w kierunku klubu. Nie był
spóźniony ale chciał znaleźć się w budynku jak najszybciej.
Było mimo wszystko bardzo chłodno. Co z tego, że to maj. Pogoda
nagle się zmieniła. Zerknął na zegarek. Dzisiaj skończył ze
studiem już rano. Wyspał się i był bagatela w doskonałym
nastroju. Skręcił w uliczkę i dostrzegł znajomy afisz. Uśmiechnął
się pod nosem. Potarł dłonie i przyspieszył kroku. Zerknął na
telefon i poczuł jak uderza kogoś ramieniem. Zerknął na kobietę.
Widział w jej sylwetce niewinny chód.
- Przepraszam – mruknął, ale ona szła dalej. Jakby tego nie odczuła. Zerknął na płaszcz, którym była okryta. Buty na wysokim obcasie dodawały jej powabu. A włosy schowane miała pod kapturem wychodzącym spod płaszcza. Uśmiechnął się. Ciekawe jaką miała buzię. Jednak później odgonił o niej myśli. Wszedł do środka. Jak zwykle. Mało osób. Kilka stolików zajętych było przez stałych bywalców. Usiadł przy barze.
- Przepraszam – mruknął, ale ona szła dalej. Jakby tego nie odczuła. Zerknął na płaszcz, którym była okryta. Buty na wysokim obcasie dodawały jej powabu. A włosy schowane miała pod kapturem wychodzącym spod płaszcza. Uśmiechnął się. Ciekawe jaką miała buzię. Jednak później odgonił o niej myśli. Wszedł do środka. Jak zwykle. Mało osób. Kilka stolików zajętych było przez stałych bywalców. Usiadł przy barze.
~*~
Szła czym prędzej. Ten głos pozna wszędzie. Nie wie co to miało znaczyć. Nie wie czy to naprawdę on. O ona głupia. Po co tu przychodziła? Poczuła się pewniej gdy zajęła miejsce w taksówce. Tu się na nikogo znajomego nie natknie. Westchnęła zsuwając z włosów, kaptur. Dotknęła swojej twarzy. Piekły ją poliki. Zamknęła oczy. Musi do pracy chodzić inną drogą.
Szła czym prędzej. Ten głos pozna wszędzie. Nie wie co to miało znaczyć. Nie wie czy to naprawdę on. O ona głupia. Po co tu przychodziła? Poczuła się pewniej gdy zajęła miejsce w taksówce. Tu się na nikogo znajomego nie natknie. Westchnęła zsuwając z włosów, kaptur. Dotknęła swojej twarzy. Piekły ją poliki. Zamknęła oczy. Musi do pracy chodzić inną drogą.
~*~
Zajął miejsce przy barze. Wciągnął w płuca ciężki dym zmieszany z zapachem ludzi. Zerknął na barmana. Blondyn uśmiechnął się szeroko na jego widok.
- Cześć – postawił przed nim szklankę. Patryk złapał za nią i zerknął na płyn jak miesza się z napojem.
- I jak tam? - uśmiechnął się.
- Stary, jakbyś był tu dziesięć minut szybciej padłbyś - rzucił blondyn odwracając się do gościa. Gdy kolejny drink był gotowy odwrócił się do bruneta.
- Czemu?
- Dominika tu była – na to zdanie skleił automatycznie wszystko. To na nią wpadł w drodze. Zerknął na swoje ramie. Zaskoczyło go to, nie ukrywał. Myślał przecież, że jak zniknęła to już nie wróci. Co się z nią działo przez te pięć lat?
- Co? - burknął
Zajął miejsce przy barze. Wciągnął w płuca ciężki dym zmieszany z zapachem ludzi. Zerknął na barmana. Blondyn uśmiechnął się szeroko na jego widok.
- Cześć – postawił przed nim szklankę. Patryk złapał za nią i zerknął na płyn jak miesza się z napojem.
- I jak tam? - uśmiechnął się.
- Stary, jakbyś był tu dziesięć minut szybciej padłbyś - rzucił blondyn odwracając się do gościa. Gdy kolejny drink był gotowy odwrócił się do bruneta.
- Czemu?
- Dominika tu była – na to zdanie skleił automatycznie wszystko. To na nią wpadł w drodze. Zerknął na swoje ramie. Zaskoczyło go to, nie ukrywał. Myślał przecież, że jak zniknęła to już nie wróci. Co się z nią działo przez te pięć lat?
- Co? - burknął
-
Nom. Wypiła szybkie espresso i zwiała. Nie wiem, jakby... Właśnie
bo wy się rozstaliście – blondyn spojrzał na swojego towarzysza.
Brunet spojrzał w blat. To ona była. Wiedział teraz doskonale.
Jeśli to naprawdę ona. Zacisnął zęby. Ale z drugiej strony po co
wracać? Zostały między nimi niedokończone sprawy i on o tym
wiedział. Westchnął cicho. Upił łyk alkoholu i zerknął w blat.
Popełnił wiele błędów w swoim życiu. I wiele chciał naprawić.
Ale nie wiedział jak zareaguje na spotkanie z nią. Nie wiedział co
się z nią stało. Jaka jest? Zmieniła się czy pozostała dalej tą
samą roztrzepaną osobą, która zauroczyła go. Zerknął na
zegarek. Nie powinien długo czekać na pozostałych. Poczuł jak
ktoś klepie go po ramieniu. Tim zajął miejsce obok.
~*~
Zerknęła na miasto. Uwielbiała patrzeć na nie nocą. Neony jakiś klubów, światła samochodów i tramwajów. Uliczny gwar nie cichł ani na sekundę. Było tu bardzo głośno. Ale mimo wszystko uwielbiała to miejsce. Nie wiedziała dlaczego. Kojarzyło się jej z bólem ale również... Przecież to tu spędziła najlepsze lata swojego życia. I to przy jego boku. Człowieka, który rozbudził w niej dziwny ogień. Bo nie od tak mogła z jakimś mężczyzną wytrzymać przeszło siedem lat. Z nim mogła. Świetny partner, wspaniały facet i boski kochanek. Potrzebowała człowieka nie tylko do przytulenia ale również do zwykłej rozmowy. Nie wie ile czasu spędzili na rozmowach. Upiła łyk wina i westchnęła. Kochała go, kocha nadal. Ale to kim się stał. Nie mogła poznać w nim tego samego mężczyzny, którego spotkała w Bratysławie w klubie. Nie potrafiła dojrzeć w nim człowieka, który nosił ją na rękach. Zmieniło ich to oboje. Zacisnęła zęby. Wspomnienie o tym dniu zawsze wzbudzi w niej ból. Bo nie można od tak zapomnieć o tragedii. Otarła łzy. To tu zabrał ją po raz pierwszy. To z tego miejsca obserwowała miasto. Może powrót nie był dobrym pomysłem? Ale gdzie wróci? Rodzice już jej nie chcą. Zapomnieli. A zresztą co im powie? Że była ale zmądrzała i wróciła? Westchnęła. Nie może się poddawać. Nie może wracać do przeszłości. Otwiera nowy rozdział swojego życia. W starym mieście zaczyna żyć na nowo bez Patryka Verbovskiego.
Zerknęła na miasto. Uwielbiała patrzeć na nie nocą. Neony jakiś klubów, światła samochodów i tramwajów. Uliczny gwar nie cichł ani na sekundę. Było tu bardzo głośno. Ale mimo wszystko uwielbiała to miejsce. Nie wiedziała dlaczego. Kojarzyło się jej z bólem ale również... Przecież to tu spędziła najlepsze lata swojego życia. I to przy jego boku. Człowieka, który rozbudził w niej dziwny ogień. Bo nie od tak mogła z jakimś mężczyzną wytrzymać przeszło siedem lat. Z nim mogła. Świetny partner, wspaniały facet i boski kochanek. Potrzebowała człowieka nie tylko do przytulenia ale również do zwykłej rozmowy. Nie wie ile czasu spędzili na rozmowach. Upiła łyk wina i westchnęła. Kochała go, kocha nadal. Ale to kim się stał. Nie mogła poznać w nim tego samego mężczyzny, którego spotkała w Bratysławie w klubie. Nie potrafiła dojrzeć w nim człowieka, który nosił ją na rękach. Zmieniło ich to oboje. Zacisnęła zęby. Wspomnienie o tym dniu zawsze wzbudzi w niej ból. Bo nie można od tak zapomnieć o tragedii. Otarła łzy. To tu zabrał ją po raz pierwszy. To z tego miejsca obserwowała miasto. Może powrót nie był dobrym pomysłem? Ale gdzie wróci? Rodzice już jej nie chcą. Zapomnieli. A zresztą co im powie? Że była ale zmądrzała i wróciła? Westchnęła. Nie może się poddawać. Nie może wracać do przeszłości. Otwiera nowy rozdział swojego życia. W starym mieście zaczyna żyć na nowo bez Patryka Verbovskiego.
~*~
Wysiadł z taksówki i spojrzał na kamienicę. Uwielbiał pławić się w luksusie. Uwielbiał brzdęk błyskotek. Uwielbiał po prostu czuć, że może. Lekko zawiany wszedł do nowego apartamentowca, w którym mieściło się jego mieszkanie. Zerknął na białe, imitujące marmur, schody i blask od żyrandoli. Bardziej przypominało to pięciogwiazdkowy hotel. Wkroczył powoli do windy. Czemu chciał to osiągnąć? Bo chciał spełnić swoje marzenia odnośnie sławy i pieniędzy. Wcisnął guzik i poczuł jak winda ruszyła. Oparł się o ścianę. Po co mu to było? Dla kogoś. Chciał zapewnić takiej osobie godziwe warunki do życia. Wszedł na korytarz. Czy myślał wtedy o niej? Możliwe. Nie wiedział, że odejdzie. Nie wiedział absolutnie nic. Nie wiedział, że spotka ją ponownie. Może chciał się na nią natknąć. Wszedł do mieszkania. Zerknął na malującą się z salonu panoramę miasta. Westchnął ściągając z siebie kurtkę. Boogie na jego widok wesoło merdając ogonem, zszedł z kanapy. Nachylił się do niego. Nie czuł nigdy by doskwierała mu samotność. Ale dzisiaj zdał sobie sprawę, że bez niej nie było tak szalenie. Usiadł na fotelu, na którym łapał wenę. I wrócił do tego co było. I do tego co nigdy nie wróci. Zamknął oczy czując rosnącą falę paniki. Czego się bał? Spotkania z nią? A chciał się z nią spotkać? Musiał sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań.
Wysiadł z taksówki i spojrzał na kamienicę. Uwielbiał pławić się w luksusie. Uwielbiał brzdęk błyskotek. Uwielbiał po prostu czuć, że może. Lekko zawiany wszedł do nowego apartamentowca, w którym mieściło się jego mieszkanie. Zerknął na białe, imitujące marmur, schody i blask od żyrandoli. Bardziej przypominało to pięciogwiazdkowy hotel. Wkroczył powoli do windy. Czemu chciał to osiągnąć? Bo chciał spełnić swoje marzenia odnośnie sławy i pieniędzy. Wcisnął guzik i poczuł jak winda ruszyła. Oparł się o ścianę. Po co mu to było? Dla kogoś. Chciał zapewnić takiej osobie godziwe warunki do życia. Wszedł na korytarz. Czy myślał wtedy o niej? Możliwe. Nie wiedział, że odejdzie. Nie wiedział absolutnie nic. Nie wiedział, że spotka ją ponownie. Może chciał się na nią natknąć. Wszedł do mieszkania. Zerknął na malującą się z salonu panoramę miasta. Westchnął ściągając z siebie kurtkę. Boogie na jego widok wesoło merdając ogonem, zszedł z kanapy. Nachylił się do niego. Nie czuł nigdy by doskwierała mu samotność. Ale dzisiaj zdał sobie sprawę, że bez niej nie było tak szalenie. Usiadł na fotelu, na którym łapał wenę. I wrócił do tego co było. I do tego co nigdy nie wróci. Zamknął oczy czując rosnącą falę paniki. Czego się bał? Spotkania z nią? A chciał się z nią spotkać? Musiał sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań.