Maj 2013
Powrót
do miejsc, w których spędziło się wiele pięknych chwil bolało.
A zwłaszcza ją. Zatrzymała samochód przed znakiem informującym o
wjeździe do Pieszczan.
Zagryzła wargę. Co ją podkusiło? Wracać na stare śmieci?
Westchnęła odgarniając loki do tyłu. Od czterech lat te miasto
omija szerokim łukiem. Do Katowic też nie wróci. Wie, że rodzice
nie chcą jej widzieć. Miała dwadzieścia jeden lat gdy wyniosła
się z domu. Rodzice starali się ściągnąć ją z powrotem do
domu, ale ona nie miała na to ochoty. I to przez kogo? Faceta! O
ironio. Wróciła do auta. Przez ostatnie lata podróżowała między
Zakopanem a Pragą. A mimo to postanowiła z powrotem wrócić na
Słowację. Czemu? Bo kocha ten kraj. A miasto do którego zmierzała
jest duże i nie ma możliwości, żeby ją znalazł ktokolwiek. Nie
wiedziała co ją popchnęło do wyjazdu w tym kierunku. Zresztą od
zawsze żyła chwilą. Nie martwiła się o to co będzie jutro. Nie
widziała sensu w planowaniu swojego życia. Spontaniczność to
cecha artystów. Poznała ich wielu. Z kilkoma coś ją łączyło.
To było kiedyś. Teraz postanowiła wrócić tam, skąd zjawiła się
w stolicy oscypków. Wsiadła do auta i wciągnęła głęboki wdech.
Nazywa się Dominika Lijewska i da sobie radę.
~*~
Odwiesił słuchawki na stojak. Był już zmęczony. Postanowił wrócić do mieszkania. Wyszedł z kabiny. Producent uniósł wzrok. Brunet rzucił mu na dowidzenia krótkie 'cześć' i już go nie było. Miał dosyć. Powinien się przede wszystkim wyspać. I nic więcej. Bo jego organizm zaraz tego nie wytrzyma. Jest na to przygotowany. Zszedł na chodnik w sam środek majowego słońca. Niech nikt nie mówi, że wiosna na Słowacji też nie jest piękna. Zatrzymał się na środku chodnika i rozejrzał się dookoła. Wsunął dłonie do kieszeni i obrócił się w lewo. Swoje kroki skierował do małego mieszkania, które zajmował od kilku miesięcy. Poprzednie sprzedał. Nie był w stanie tam dalej mieszkać. Kojarzyło mu się to z tyloma wspomnieniami. Zagryzł wargę. Nie musi sobie na każdym kroku o niej przypominać. To już było. Odeszła, zostawiła go.
Zamknęła cicho drzwi od kawalerki. Odłożyła bagaże przy małej szafeczce stojącej w korytarzu. Mieszkanie było tanie i po pierwsze urządzone. W samym centrum miasta. Nie chciała zatrzymać się gdzieś na uboczu. Zawsze w centrum czuła się bezpiecznie. Wśród ludzi nie oglądała się za sobą nerwowo. Podeszła do okna i zapaliła papierosa. Nie czyniła tego często. Lubiła ten gryzący dym, który wypełniał jej płuca, gardło. Uwielbiała obserwować jak szary obłok powoli, bez pośpiechu unosi się w górę i znika w powietrzu. Wpatrywała się w okno, trzymając nerwowo telefon w dłoni. Nie dzwonił, nie pisał. Czyli tak jak chciała, zapomniał.
Odwiesił słuchawki na stojak. Był już zmęczony. Postanowił wrócić do mieszkania. Wyszedł z kabiny. Producent uniósł wzrok. Brunet rzucił mu na dowidzenia krótkie 'cześć' i już go nie było. Miał dosyć. Powinien się przede wszystkim wyspać. I nic więcej. Bo jego organizm zaraz tego nie wytrzyma. Jest na to przygotowany. Zszedł na chodnik w sam środek majowego słońca. Niech nikt nie mówi, że wiosna na Słowacji też nie jest piękna. Zatrzymał się na środku chodnika i rozejrzał się dookoła. Wsunął dłonie do kieszeni i obrócił się w lewo. Swoje kroki skierował do małego mieszkania, które zajmował od kilku miesięcy. Poprzednie sprzedał. Nie był w stanie tam dalej mieszkać. Kojarzyło mu się to z tyloma wspomnieniami. Zagryzł wargę. Nie musi sobie na każdym kroku o niej przypominać. To już było. Odeszła, zostawiła go.
Zamknęła cicho drzwi od kawalerki. Odłożyła bagaże przy małej szafeczce stojącej w korytarzu. Mieszkanie było tanie i po pierwsze urządzone. W samym centrum miasta. Nie chciała zatrzymać się gdzieś na uboczu. Zawsze w centrum czuła się bezpiecznie. Wśród ludzi nie oglądała się za sobą nerwowo. Podeszła do okna i zapaliła papierosa. Nie czyniła tego często. Lubiła ten gryzący dym, który wypełniał jej płuca, gardło. Uwielbiała obserwować jak szary obłok powoli, bez pośpiechu unosi się w górę i znika w powietrzu. Wpatrywała się w okno, trzymając nerwowo telefon w dłoni. Nie dzwonił, nie pisał. Czyli tak jak chciała, zapomniał.
~*~
Przechodził przez centrum gdy podniósł wzrok na nowo odrestaurowaną kamienicę. Nie rozumiał ludzi, którzy pchali się do ścisłego centrum. Podniósł wzrok na wysokość pierwszego piętra i poczuł jak sztywnieje. To było absolutnie niemożliwe. W oknie dostrzegł burzę czerwonych loków. A ten kształt nosa wielokrotnie podziwiał w nocy. Stała i paliła papierosa. Zatrzymał się i nie dowierzając wpatrywał się w okno. Czy to aby nie Dominika?! A czy nie była brunetką?! Ale przecież ona kilka lat temu wyjechała i zostawiła go bez słowa. Zarzuciła mu bycie paranoikiem i wyszła. Fakt, poniosło go trochę wtedy. Ale po prostu była jedyną kobietą, która tak na niego działała. Był o nią diabelnie zazdrosny. Nie był zaborczy. Wszyscy dookoła musieli wiedzieć, że ona jest tylko z nim. Ale jej wybuchowy charakter nie pozwalał mu na pokazaniu tego wszystkim. Potrzebowała oddechu, potrzebowała luzu. Mimo że była od niego o trzy lata młodsza to różnili się jakby dzieliło ich minimum dziesięć lat. Byli zupełnie inni, ale jakże w sobie zakochani. Oboje nie potrafili się rozstać. Potrafili ze sobą rozmawiać. Łączył ich nie tylko gorący romans, ale i mocna nić przyjaźni. A tamtej nocy wszystko minęło, skończyło się. Gdy zobaczył ją w towarzystwie tego kogoś, ogarnęła go złość. To jak się do niego uśmiechała, jakie miny do niego robiła. I wtedy wykrzyczała mu w twarz, że jest paranoikiem. Dominika, odkąd pamiętał, nie miała problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. Była otwarta, wesoła i bezpośrednia. Pamięta doskonale ten dzień, gdy po raz pierwszy zatonął w otchłani jej pięknych oczu.
Przechodził przez centrum gdy podniósł wzrok na nowo odrestaurowaną kamienicę. Nie rozumiał ludzi, którzy pchali się do ścisłego centrum. Podniósł wzrok na wysokość pierwszego piętra i poczuł jak sztywnieje. To było absolutnie niemożliwe. W oknie dostrzegł burzę czerwonych loków. A ten kształt nosa wielokrotnie podziwiał w nocy. Stała i paliła papierosa. Zatrzymał się i nie dowierzając wpatrywał się w okno. Czy to aby nie Dominika?! A czy nie była brunetką?! Ale przecież ona kilka lat temu wyjechała i zostawiła go bez słowa. Zarzuciła mu bycie paranoikiem i wyszła. Fakt, poniosło go trochę wtedy. Ale po prostu była jedyną kobietą, która tak na niego działała. Był o nią diabelnie zazdrosny. Nie był zaborczy. Wszyscy dookoła musieli wiedzieć, że ona jest tylko z nim. Ale jej wybuchowy charakter nie pozwalał mu na pokazaniu tego wszystkim. Potrzebowała oddechu, potrzebowała luzu. Mimo że była od niego o trzy lata młodsza to różnili się jakby dzieliło ich minimum dziesięć lat. Byli zupełnie inni, ale jakże w sobie zakochani. Oboje nie potrafili się rozstać. Potrafili ze sobą rozmawiać. Łączył ich nie tylko gorący romans, ale i mocna nić przyjaźni. A tamtej nocy wszystko minęło, skończyło się. Gdy zobaczył ją w towarzystwie tego kogoś, ogarnęła go złość. To jak się do niego uśmiechała, jakie miny do niego robiła. I wtedy wykrzyczała mu w twarz, że jest paranoikiem. Dominika, odkąd pamiętał, nie miała problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. Była otwarta, wesoła i bezpośrednia. Pamięta doskonale ten dzień, gdy po raz pierwszy zatonął w otchłani jej pięknych oczu.
~*~
Wcale się nie zestarzał. Ale tu nie czuł się zbyt dobrze. Odstawił na bar szklankę. Złota ciecz zakołysała się miarowo i stanęła. Podniósł wzrok poprawiając czapkę. Co on tu w ogóle robił? Szukał swojego miejsca. No tak.
- Przepraszam – usłyszała za sobą delikatny głos. Powoli odwrócił się i miał wrażenie, że spotkał anioła. Dziewczyna była młodziutka. Lekko okrągłą buzię okalały loki orzechowych włosów. Wielkie oczy okolone były wachlarzem długich, gęstych rzęs. Usta lekko były muśnięte błyszczykiem a na nosie dostrzegł kilka piegów. Dziewczyna uniosła brew wykazując już zniecierpliwienie. Zamrugał powiekami i ocknął się. Umożliwił jej dojście do baru odsuwając się od niej. Przypatrywał się jej dalej w skupieniu i oczarowaniu. Dziewczyna zamówiła drinka i uśmiechnęła się do barmana. Robiła to pięknie. Odwróciła się do niego.
- Przepraszam brudna gdzieś jestem? - rzuciła do niego z irytacją.
- Nie. Ale piękna – rzucił a jej oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Miło mi bardzo – oznajmiła już spokojniej –Dominika jestem – dodała wyciągając w jego kierunku dłoń.
- Patrik – dodał ujmując jej rękę delikatnie – Miło mi – dodał.
Wcale się nie zestarzał. Ale tu nie czuł się zbyt dobrze. Odstawił na bar szklankę. Złota ciecz zakołysała się miarowo i stanęła. Podniósł wzrok poprawiając czapkę. Co on tu w ogóle robił? Szukał swojego miejsca. No tak.
- Przepraszam – usłyszała za sobą delikatny głos. Powoli odwrócił się i miał wrażenie, że spotkał anioła. Dziewczyna była młodziutka. Lekko okrągłą buzię okalały loki orzechowych włosów. Wielkie oczy okolone były wachlarzem długich, gęstych rzęs. Usta lekko były muśnięte błyszczykiem a na nosie dostrzegł kilka piegów. Dziewczyna uniosła brew wykazując już zniecierpliwienie. Zamrugał powiekami i ocknął się. Umożliwił jej dojście do baru odsuwając się od niej. Przypatrywał się jej dalej w skupieniu i oczarowaniu. Dziewczyna zamówiła drinka i uśmiechnęła się do barmana. Robiła to pięknie. Odwróciła się do niego.
- Przepraszam brudna gdzieś jestem? - rzuciła do niego z irytacją.
- Nie. Ale piękna – rzucił a jej oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Miło mi bardzo – oznajmiła już spokojniej –Dominika jestem – dodała wyciągając w jego kierunku dłoń.
- Patrik – dodał ujmując jej rękę delikatnie – Miło mi – dodał.
~*~
Ocknął się i ruszył. W oknie nie było nikogo. To nie jest prawdopodobne. Jej tuta nie ma. Wyjechała. Opuściła go. I miała artystyczne usposobienie. Żyła chwilą, robiła coś bardzo spontanicznie. Gdy powiedziała sobie coś, to trzymała się tego do końca. A przecież tylko jeden dzień, jeden rok zmienił ją diametralnie.
Otworzyła jedną z walizek i spojrzała na ubrania. Nie powinna tego odkładać na środek nocy. Ale pobyt tutaj sam wzbudził w niej wspomnienia o tym co minęło, co było i co nie wróci. Jego już nie będzie w jej życiu. Chociaż to z nim spędziła swoje najlepsze lata życia. Rozbudzał w jej wnętrzu ogromny ogień. I czuła się bezpiecznie przy nim. Zresztą przez niego tu się pojawiła.
Ocknął się i ruszył. W oknie nie było nikogo. To nie jest prawdopodobne. Jej tuta nie ma. Wyjechała. Opuściła go. I miała artystyczne usposobienie. Żyła chwilą, robiła coś bardzo spontanicznie. Gdy powiedziała sobie coś, to trzymała się tego do końca. A przecież tylko jeden dzień, jeden rok zmienił ją diametralnie.
Otworzyła jedną z walizek i spojrzała na ubrania. Nie powinna tego odkładać na środek nocy. Ale pobyt tutaj sam wzbudził w niej wspomnienia o tym co minęło, co było i co nie wróci. Jego już nie będzie w jej życiu. Chociaż to z nim spędziła swoje najlepsze lata życia. Rozbudzał w jej wnętrzu ogromny ogień. I czuła się bezpiecznie przy nim. Zresztą przez niego tu się pojawiła.
~*~ Wyskoczyła
z domu stojącego nad jeziorem trzymając w dłoni futerał z gitarą.
Na ramieniu wisiała jej torba. Miała tam kilka ubrań i kosmetyków.
- Domi co ty robisz? - kobieta wyszła za nią.
- Wyjeżdżam. Mamo mam okazję rozwinąć się – odwróciła się do niej wsuwając na nos okulary. Kobieta z powątpiewaniem obserwowała swoją córkę. Była w gorącej wodzie kąpana. Robiła wszystko od razu jak tylko o tym pomyśli. Tak jak o tej wyprowadzce. Przecież ma dopiero dwadzieścia jeden lat.
- A co ze szkołą? - rodzicielka załamała ręce. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Dam sobie radę. Kocham cie mamo! - rzuciła będąc już przy bramie. Odwróciła się w stronę samochodu, który czekał na nią. Mężczyzna wysiadł powoli i uśmiechnął się szeroko.
-Podziwiam twoją punktualność – oznajmił. Szeroko uśmiechnęła się do niego.
- To się nazywa zorganizowanie – wyjaśniła oddając mu torbę z ubraniami. Zarzuciła mu ręce na szyję. Mruknął czując jak całuje go. Odsunął się od niej.
- Rozumiem, że jesteś gotowa na spotkanie z przygodą? - zerknął w jej oczy odsuwając okulary.
- Z tobą zawsze – odparła.
- Domi co ty robisz? - kobieta wyszła za nią.
- Wyjeżdżam. Mamo mam okazję rozwinąć się – odwróciła się do niej wsuwając na nos okulary. Kobieta z powątpiewaniem obserwowała swoją córkę. Była w gorącej wodzie kąpana. Robiła wszystko od razu jak tylko o tym pomyśli. Tak jak o tej wyprowadzce. Przecież ma dopiero dwadzieścia jeden lat.
- A co ze szkołą? - rodzicielka załamała ręce. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Dam sobie radę. Kocham cie mamo! - rzuciła będąc już przy bramie. Odwróciła się w stronę samochodu, który czekał na nią. Mężczyzna wysiadł powoli i uśmiechnął się szeroko.
-Podziwiam twoją punktualność – oznajmił. Szeroko uśmiechnęła się do niego.
- To się nazywa zorganizowanie – wyjaśniła oddając mu torbę z ubraniami. Zarzuciła mu ręce na szyję. Mruknął czując jak całuje go. Odsunął się od niej.
- Rozumiem, że jesteś gotowa na spotkanie z przygodą? - zerknął w jej oczy odsuwając okulary.
- Z tobą zawsze – odparła.
~*~
I co? Skończyło się. Nie mogła go prędzej zostawić, bo nie potrafiła. Gdy on gdzieś znikał, a ona zostawała tu. Ogarniała ją żałosna pustka. Bo była bez niego.
I co? Skończyło się. Nie mogła go prędzej zostawić, bo nie potrafiła. Gdy on gdzieś znikał, a ona zostawała tu. Ogarniała ją żałosna pustka. Bo była bez niego.
~*~
Wpatrywał się w sufit. Ten widok nie mógł go uspokoić. Podniósł wzrok. Musi się upewnić. Że to albo ona albo nie. Nie wie tylko jak to zrobi. Musi. Bo jeśli to ona, to nie wie co zrobi. Będzie chciał to wyjaśnić? Czy znowu ją mieć?
Wpatrywał się w sufit. Ten widok nie mógł go uspokoić. Podniósł wzrok. Musi się upewnić. Że to albo ona albo nie. Nie wie tylko jak to zrobi. Musi. Bo jeśli to ona, to nie wie co zrobi. Będzie chciał to wyjaśnić? Czy znowu ją mieć?
Pomimo upływu kilku lat oni nadal tęsknią. Myślę, że na miejscu Dominiki również zostawiłabym Rytmusa. Tak samo jak ona nienawidzę mieć nad sobą kontroli, a już najbardziej nie lubię zazdrosnych facetów. Jestem ciekawa, co będzie kiedy ponownie się spotkają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
nie wiem, czy potrafiłabym wrócić do miejsca, z którym mam tyle wspomnień i w którym najprawdopodobniej może mieszkać facet, przed którym uciekłam i którego nie chcę spotkać. choć czy na pewno Dominika nie chce go ponownie spotkać? zwłaszcza, że tak mocno za nim tęskni... hm.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że zaczęłaś coś nowego :) pozdrowienia!
Choć trochę minęło od ich rozstania, to oni ciągle o sobie myślą. Moment kiedy ją zobaczył w oknie - świetny. Z drugiej strony nie dziwię się czemu Dominika od niego odeszła. Takiej kontroli to niewiele osób zniesie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam i dodaję twój nowy blog do linków :)
OdpowiedzUsuń