Zapadła
między nimi cisza. Dominika oddychała głęboko wpatrując się w
jego kawowe tęczówki. Zapytał. A ona wyglądała jakby miała
wybuchnąć. Widział po jej zachowaniu, że się zmieniła. Że coś
ją odmieniło. Ściągnął brwi. Migała się od odpowiedzi?
-
Jesteś... - rzuciła niskim głosem – Jak możesz?! Jak mogłeś
wtedy? Jak mogłeś zachowywać się od tego dnia jakby nic się nie
stało? Przecież zginął twój syn, nasze dziecko – rozpłakała
się – A ty zachowywałeś się jak nieczuły łajdak. Jakby Jakub
ci tylko przeszkadzał – warknęła ze wściekłością. A on
poczuł jak obrywa w żołądek. Poczuł ogromny ból i wściekłość.
Ból na wspomnienie o dziecku a wściekłość na nią. Za to, że
uważała go za zimnego drania. Miał uczucia i ma nadal. Ale nie
mógł wracać do wspomnień o Kubie. Bo płakał jak dziecko. Jeden
dzień zabrał mu część jego. Oczywiście, że bolało go to. Ale
przecież, ze względu na nią nie mógł tego pokazać. Nie mógł
jak ona zwinąć się w kłębek i płakać do poduszki. Musiał być
dla niej oparciem. Musiał patrzeć na nią i nie wspominać
najpiękniejszych dwu lat swojego życia. Musiał odciąć się.
Musiał...
- Nie mów tak – mruknął – Nie wiesz co czułem
wtedy. I co czuję teraz – syknął ściągając brwi. Odwróciła
się od niego.
- Zostaw mnie – rzuciła wycierając łzy
rękawem. Westchnął i podszedł do niej. Wyjaśnią to sobie
dzisiaj albo nigdy. Bo widzi jak zgorzkniała stała się. Złapał
ją delikatnie za ramiona i odwrócił w swoim kierunku. Zaskoczona
spojrzała na niego.
- Kochałem tego dzieciaka. I nie posiadałem
się z radości, że będzie nas troje. Snułem plany kim będzie. I
jak bardzo odmieni nas. Jednak ten wypadek sprawił, że wszystko
pękło. Nie płakałem przy tobie. Nie mogłem. Musiałem teraz
skupić się na tobie. Żeby i drugiej części mnie, nikt mi nie
zabrał – mruknął. Wpatrywał się w jej oczy uparcie. Płakała.
A on pozwolił jej na to. Kochał ją szalenie i bezgranicznie. W tym
przypadku zazdrość się chowała. Jednak gdy myślał, że wróciła
do normalności zobaczył ją. W towarzystwie tego kogoś. Zarzuciła
mu paranoizm.
- Więc nie mów mi, że byłem nieczuły. Bo w
głębi duszy leżałem obok ciebie, w tym przeklętym pokoju i
płakałem – rzucił. Zamilkła. Poczuła jak ciepło ponownie
goreje w jej ciele. Znowu to samo. Poczuła jak ociera jej łzy.
Robił to jak zawsze, delikatnie. Czuła jego skórę. Czuła się
oszołomiona. Rozpłakała się. Poczuła jak obejmuje ją ciasno.
Wspomnienie o Jakubie zawsze będzie boleć. Pamięta dzień gdy po
raz pierwszy wzięła go na ręce. Pamięta dzień gdy postawił
pierwsze kroki, gdy powiedział pierwsze słowo. I pamięta dzień
gdy policjant powiedział o wypadku. Myślała, że zemdleje.
Zemdlała. Pamięta każde słowo. Organy ścigania nie silą się na
delikatność. Dosadnie powiedzieli co mieli do przekazania i wyszli.
A ona została z nim. Została sama. Miała wrażenie, że to ktoś
ją zabił. Jak mogli... poczuła jak gładzi ją po głowie i
kołysze. Jak wtedy. Mruczał jej do ucha jakąś mruczankę.
Zupełnie jakby się cofnęła o pięć lat w tył.
~*~
Otworzyła
oczy zaskoczona. Leżała na kanapie otulona kocem. Przetarła twarz
nie wiedząc co się dzieje. Poczuła jak zdrętwiał jej kark.
Usiadła. Czuła jak jest opuchnięta. Czuła jak opadają jej
powieki.
- Obudziłaś się – zerknęła na niego zaskoczona.
Uśmiechnął się. Tak jak lubiła. Cwaniacko ale jednocześnie tak
kusząco. I dwudniowy zarost na twarzy.
- Co się stało?
- No
nasłuchałem się trochę – oznajmił. Uniosła brew. Zajął
miejsce obok niej. Pokręcił głową. Nie chciał o tym teraz
rozmawiać. Chciał po prostu czuć się jak kiedyś. Tylko przy niej
czuł się jak w domu. Gdziekolwiek by był. Cokolwiek robił.
Tęsknił za tymi porankami, gdzie ona. W jego pomiętej koszuli
znikała w kuchni i wracała po chwili z kubkiem kawy. Siadała na
jego udach i opowiadała. O życiu, dniu poprzednim. Uwielbiał gdy
wchodził do kuchni, a ona – ubrana tylko w koszulkę i szorty
słuchając muzyki tańczyła i gotowała. Uwielbiał ją, za to jaka
była. Polska, patriotyczna a dla niego kochana i czuła. Pełna
ciepła i chęci słuchania. A teraz? Zgorzkniała i zamknięta w
sobie. To co, że wtedy mieli jeszcze dwójkę przed liczbą lat.
Objął ją ramieniem i cmoknął czubek jej głowy.
- Nie jesteś
głodna? - mruknął. Uwielbiała słuchać jego gardłowego głosu.
Pełnego drapieżności i jednocześnie łagodności.
- Nie –
odparła łapiąc jego dłoń. Zerknęła na końcówki tatuażu. Nie
wnikała jak bardzo zmieniło się jego ciało. Jak bardzo je
zamalował. Podniosła wzrok.
- Na pewno?
- A co? Chcesz coś
zamówić?
- Nie. Nauczyłem się do czego służy kuchnia –
rzucił a ona uniosła brew. Nie wierzyła mu. Przecież tacy jak on,
nigdy tego nie robią.
~*~
Usiadła przed laptopem pod wieczór.
Została sama. Brakowało jej, jego obecności ale z drugiej strony
nie czuła się komfortowo. Zamknęła oczy i poczuła jak łzy na
nowo tam się zagnieżdżają. To, że spędzili ze sobą cały dzień
pozwoliło jej zrozumieć, że nie uwolni się od tego co czuła i co
czuje. Wsunęła palce we włosy wspierając się na łokciach. Czuła
się zupełnie jak kiedyś. Ale teraz rozmawiali. O tym co stało się
z nimi przez ostanie pięć lat. Westchnęła cicho. Nie może
wracać. Już nie.
~*~
Zajął miejsce nie przed telewizorem a przed
szafą. Nie wiedział po co to jeszcze trzyma. Teraz wie. Z dna
wyciągnął małe pudełko. Nie był sentymentalny ale w jej
przypadku... Zacisnął zęby. Od zawsze bał się to otworzyć. Ale
dzisiaj. Wszystko się zmieniło. Nie mógł przed nią ukrywać
wszystkiego. Uniósł wieko ostrożnie. Z bijącym sercem i gorejącym
na nowo bólem. Bo nie da się o tym zapomnieć. Zerknął na zdjęcie
i coś go tknęło. Ona i on. Pierwszy dzień. To jak go trzymała na
rękach, to jak się nim zajmowała. Byłaby wspaniałą matką. Taką
jak jego. Wiedział o tym. Poczuł jak zbiera mu się na płacz.
Złapał plik zdjęć. Cały album poświęcony tylko Kubie. Jego
syn, serduszko najszczersze. Był szczęśliwy. Pamięta ten dzień,
gdy zalana łzami zadzwoniła do niego i powiedziała, że jest w
ciąży. A on? Roześmiał się. I po kilku minutach był przy niej w
szpitalu. Wyniósł ją wtedy na rękach. Pamięta jak śmiała się
z nimi pielęgniarka. I pamiętał jak z miesiąca na miesiąc
zmienia się. Zamknął oczy.
----------------------------------------
Parsknęła
śmiechem zerkając na niego. Jak robi dziwne podchody. Bał się.
Widziała to w jego karmelowych tęczówkach.
- Kochanie –
wreszcie straciła cierpliwość. Chichotała w dalszym ciągu.
Spojrzał na nią. Wyciągnęła ręce w jego kierunku. Z dnia na
dzień, miesiąca na miesiąc wyglądała piękniej. I ten brzuch.
Wiedział, że w środku rozwija się jego dziecko. To o czym marzył.
Ujął jej dłonie. Po chwili delikatnie spoczęły na jej brzuchu.
Uśmiechnął się. Czuł jej miękką skórę i to jak jest napięta.
Poderwał się nagle. Jeden kopniak, potem drugi... Jego maleństwo.
Chciał cofnąć ręce ale ona trzymała je. Ściągnęła brwi
rozbawiona. Szeroki uśmiech wkroczył na jego twarz. Wie, że ono
tam jest i, że za jakiś czas będzie z nimi. Ostrożnie uniósł
się i pocałował ją. Zamruczała gardłowo.
- To moje dziecko
– szepnął z rozbawieniem.
----------------------------------------
Uśmiechnął
się szeroko. Tak bardzo nie mógł się tego doczekać. Zerknął na
kolejne zdjęcie. Nie wiedział kiedy Dominika je zrobiła. Ale stało
dumnie w jego biurze. Jak trzymał Jakuba na rękach. I to jak
patrzył na niego. Westchnął cicho. Dlaczego to musiało skończyć
się pół roku później? Zerknął na swoją rękę. Tylko szrama
została. To on siedział w samochodzie. To on jechał do niej. To on
wracał od swojej mamy. To on... Gdyby został chwilę dłużej
inaczej by to było. Czy dalej byłby szczęśliwym ojcem? Nie
wiedział. Ale tego wieczoru po raz pierwszy od dłuższego czasu
płakał.