Dwa
miesiące później
Ponownie
spojrzała na zawartość swojej walizki. Wyjeżdża! Wreszcie
zasłużony urlop, wreszcie Chorwacja zostanie zdobyta. Od zawsze o
tym marzyła. Może i ciepła nie specjalnie lubiła to chodzenie po
górach, pagórkach, kanionach było jej idealnym planem. Może i
czasami poleży plackiem na plaży. Ale bardziej nakręca się na dwa
tygodnie odpoczynku czynnego. Zamknęła walizkę gdy usłyszała
walenie do drzwi. Bo koło pukania to nawet nie stało. Zaskoczona
ruszyła do wyjścia. Nie miała pomysłu kogo tu ciągnie. Znajomi
już się rozjechali. Przez ten czas nawiązała jakieś znajomości.
Ale wszyscy są już na urlopie. Odryglowała drzwi.
- Co ty tu
robisz? - zdziwiła się czując jak jej serce zaczyna co raz mocniej
walić w żebra. Zerknął na nią z zaskoczeniem.
- Mam dziwną
słabość. Nie mogę cie wyrzucić z mojej głowy – oznajmił
cicho. Zagryzła wargę.
- A nie myślałeś, że nie chcę z
tobą już rozmawiać? - mruknęła unosząc wzrok. Uśmiechnął
się. Głupia była, że takie drobne gesty budziły w niej stare
uczucie. Które paliło się żywym ogniem. Czuła się przecież
szczęściarą mogąc budzić się przy nim. Nie chodziło o to kim
był ogólnie. Ale kim był dla niej.
- W takim układzie dawno
zamknęłabyś mi przed nosem drzwi. Dlatego myślę, że jest to
moja ostatnia szansa na naprawienie jakichkolwiek stosunków z tobą
– oznajmił na bezczelnego a po jej twarzy przepełzł uśmiech.
Poczuł się lepiej trochę.
- Po co? - uniosła wzrok. Wszedł
do środka. Cofnęła się na bezpieczną odległość.
- Bo
kocham cie nadal – oznajmił. Zagryzła wargę. Poczuła nową falę
ciepła zalewającą ją od środka. Pozwoliła by objął ją
ciasno. Wcisnął twarz w jej włosy. Może szczerość będzie
najlepszym rozwiązaniem. Może nie powinien się ukrywać z tym co
czuje. Zacisnęła palce na jego ramionach. Poddała się zupełnie.
Wpił się w jej usta brutalnie. Jęknęła zaskoczona. Chciał po
prostu mieć ją ze sobą. Cały czas, nie patrząc na to co będzie
później czy co było wcześniej. Najważniejsze jest teraz. Muszą
zacząć żyć bez wspomnień o Kubie. Będzie jeszcze czas.
-----------------------------------
Spojrzał
na nią z uśmiechem. Nachyliła się w jego kierunku. Zamruczał
czując jak muska jego wargi. Z niechęcią oderwała się od niego.
Uparł się, że odwiezie ją do domu. Mimo że zdążył wypić
jedno piwo. Brunetka była na niego lekko zła, ale przeszło jej.
-
Równie dobrze sama bym dotarła – oznajmiła. Zaśmiał się
cicho.
- Lepiej się czuję jak sam widzę, że wchodzisz do
kamienicy – odparł odgarniając jej włosy do tyłu. Uśmiechnęła
się słysząc troskę w jego głosie.
- Dobrze, że mnie pod
same drzwi nie odprowadzasz – mruknęła. Szeroko uśmiechnął się
patrząc na nią.
- O nie, nie... - pokręciła głową
- Idę
z tobą – burknął. Wyskoczyła z samochodu ale nim ruszyła sama
złapał ją w pół. Westchnęła. Odwróciła wzrok do niego.
-
Nie musisz
- Muszę – gdy chciała coś powiedzieć pocałował
ją. Zamruczała zadowolona odwzajemniając. Niechętnie oderwał się
od niej. Złapał jej dłoń i pociągnął w kierunku kamienicy.
Podniosła wzrok i dostrzegła, że w mieszkaniu nie pali się
światło. Zaskoczona przypomniała sobie, że Klara wyjechała ze
swoimi znajomymi na weekend nad morze. A ona została w Bratysławie.
- Równie dobrze ja mogę Cię zawieść – odparła
- Nie
musisz
- Muszę – burknęła. Zaśmiał się cicho patrząc na
nią.
- Absolu... - urwał czując jak go całuje. Wsunął palce
w jej włosy czując jak wspina się na palce. Uwielbiał spędzać z
nią czas. A dzisiaj zupełnie spontanicznie wylądowali w pubie z
jego znajomymi.
- Zostać możesz na noc również – szepnęła
odsuwając się od niego. Zachichotała niewinnie widząc jego
rozbawienie. Wpatrywała się w niego z uśmiechem. Stali za
drzwiami. Czuła jego dłonie bezczelnie poznające jej ciało.
Zamruczała z zadowoleniem. Znalazł po omacku drogę do jej pokoju.
-----------------------------------
Samochód
przejechał w tle. Uniosła powieki i poczuła jak mocniej zaciska
dłonie dookoła jej ciała. Czuła słodkie drżenie pod wpływem
jego dotyku. Jak również słodkie zmęczenie. Najbardziej epicki
seks w jej życiu. Przesunęła stopą po jego łydce chcąc się
wyprostować.
- Znowu kusisz? - jego gardłowy pomruk pojawił
się przy uchu. Odwróciła głowę.
- Skąd. Chcę się
wyprostować – odparła. Cmoknął jej wargi. Pozwolił sobie na
kolejną chwilę zapomnienia. Może bardziej był to powrót do
przeszłości? Sam nie wiedział.
- Jakoś nie chce mi się
wierzyć – wyjaśnił. Wywróciła oczami. Zamknęła oczy czując
jak całuje jej czoło. Westchnął kładąc się ponownie.
Uśmiechnęła się.
- Muszę cię rozczarować. Za godzinę
wstaję – wyjaśniła.
- Czemu? - nawet nie otworzył oczu.
Odwróciła się w jego kierunku.
- Mam samolot – uniósł
powieki. Zaskoczony spojrzał na nią. Panicznie przecież bała się
latać. Na cały lot potrafiła faszerować się lekami nasennymi.
Zazwyczaj już przed startem zasypiała. A teraz? Mówiła o tym
jakby to było dla niej tak samo oczywiste jak jazda samochodem. Nie
rozumiał tej zmiany.
- Samolot?
- Urlop zaczynam. I lece do
Chorwacji – wyjaśniła. Jęknął niezadowolony. Uśmiechnęła
się pod nosem.
- A co to?
- Na jak długo?
- Dwa długie
tygodnie – mruknęła z rozleniwieniem. Ściągnął brwi a jego
wyobraźnia zaczęła podsyłać mu co raz mnie zabawne obrazy. Mimo
wszystko był zazdrosny. Kochał ją i nie wyobrażał sobie tego, że
Dominika może związać się z kimś innym. Jeśli tak by się
stało, oczywiście uszanowałby jej wolę. Zależy mu przecież na
jej szczęściu. Ale nie czułby się dobrze. Ba, załamałby się.
Kochał ją i kochać będzie do końca swoich dni. Brzmiało to
romantycznie głupio, ale tak było.
- I zamierzasz tam?
-
Odpocząć. Czemu cie tak to interesuje? - uniósł wzrok.
- A tak
jakoś – wzruszył ramionami.
~*~
Poprawiła włosy i zaskoczona
stanęła w drzwiach od kuchni. Gotował! Ale jak. Po całym
mieszkaniu unosił się wspaniały zapach. Podrapała się po karku.
Czy to na pewno był ten sam mężczyzna który prawie mieszkanie z
dymem puścił? Parsknęła śmiechem. Odwrócił się powoli
odstawiając kubek na blat.
- Co znowu?
- Nic. Ale o ile mi
się wydaje, to twoje ostatnie próby ugotowania czegoś skończyły
się strażą pożarną i gruntownym remontem kuchni – po jego
twarzy przebiegł uśmiech. Zaśmiał się cicho.
- To było dawno
i nie prawda – oznajmił. Roześmiała się w głos. Wspięła się
na palce i cmoknęła jego polik. Czy minął jakiś czas bez niego?
Teraz czuła się jakby nie. Jakby nadal ze sobą się gryźli.
-
Niech ci będzie – mruknęła.
~*~
Zaskoczona spojrzała na niego.
Uniósł brew.
- A w czym ci to przeszkadza?
- Nie powinieneś
jednak jechać gdzieś indziej?
- Jest sobota. Zazwyczaj nie
pracuje w te dni – oznajmił. Zaoferował, że zawiezie ją na
samolot. Ale Dominika jakoś tak nie była przychylna. Wcale nie
miała zamiaru się zgodzić na to. A ona była uparta i zawzięta.
Westchnął.
- No niby. Ale wolę sama się tam dotransportować –
oznajmiła wstając. Minęła go bez żadnej reakcji. Zniknęła w
sypialni. Zagryzł wargę. Poczuł teraz znowu ten niepokój. Bo
gdzieś wyjeżdżała. A on nie mógł jej towarzyszyć. I to go
przerażało. Był zazdrosny. Nie wiedział co czuła. Nie mówiła
przecież co czuła. Była bardziej w sobie zamknięta niż wtedy.
Zacisnął zęby.
- W czym ci przeszkadza moja obecność tam? -
ruszył za nią. Zakładała właśnie buty. Podniosła się.
Spojrzała na niego zaskoczona.
- Po prostu nic nas nie łączy.
I nie widzę sensu żebyś mnie odwoził – mruknęła patrząc na
niego. Zacisnął pięści wciskając je do kieszeni.
- Skoro tak
– oznajmił a ona zaskoczona odwróciła się. Odpuścił? Nie może
być! Przecież zawsze dążył do celu. Odwrócił się na pięcie
zostawiając ją oniemiałą. Złapała za walizkę i ruszyła do
drzwi. Wciskał na siebie kurtkę. Zerknęła na niego. Nachylił się
nad nią. Zaskoczona i rozczulona poczuła jak całuje ją.
- Nie
łączy bo pozwoliliśmy na to. Ale uwierz, że gdybym mógł cofnąć
czas inaczej by się to potoczyło. Kocham cie, kochałem i kochać
będę. Dlatego zastanów się czy warto jest dać mi drugą szansę.
Bo kochasz mnie dalej prawda? – odparł odrywając się. Spojrzała
na niego ale odwróciła wzrok. Uśmiechnął się pod nosem. Dostał
już odpowiedź.
- Ja już wiem – mruknął łapiąc za klamkę.
Spojrzała na niego. Przerażona. Zaczęła tracić nad sobą
panowanie.
- Ale nie odpowiedziałam – rzuciła cicho.
Uśmiechnął się tak jak uwielbiała. Tak nieśmiało ale
kusząco.
- Nie powiedziałaś nic. Odpocznij kochanie. Spotkamy
się jak wrócisz – zamknął za sobą drzwi. A ona? Poczuła jak
traci nad sobą kontrolę. Osunęła sie po ścianie zalewając łzami. Jak on idealnie nią grał, idealnie z nią grał. Wiedział doskonale co czuła. Bo przecież... Miał przecież rację.