Czego
chciał tak naprawdę? Jej! I to w każdym możliwym znaczeniu tego
zdania. Właśnie teraz zdał sobie z tego sprawę. Widząc ją na
sali, gdzie z boku doglądała czy kwiaty powieszone są równo.
Odstawił karton na ziemi. Zakochał się w niej. I nic nie mogło
stanąć na przeszkodzie. Zrozumiał i wiedział, że bez niej nic
nie będzie takie same. Wyglądała jakby w ogóle go nie widziała.
Rozmawiała z kimś i wydawała proste zadania. Wpatrywał się w nią
z uśmiechem. Bo tak płynnie się ruszała. I była pewna tego co
robi i co mówi. A on? Uwielbiał ją w każdym możliwym sensie.
Dominika to urodzona kombinatka żyjąca chwilą. Ale z drugiej
strony pełna ciepła i miłości kobieta, która nie wymaga za
wiele. I jest. Wiedział, że wiele razy ją ranił. Najczęściej
było tak, że odpowiadała agresją na agresję. Kilka razy nawet
dostał od niej w twarz. Była stanowcza. Poprawił kurtkę i ruszył
do drzwi. Już jutro będzie bawił się na weselu swojego
przyjaciela. Ale bez niej. Że też zaprosił Darę. Jednak skąd
mógł wiedzieć, że kilka dni temu trafi na nią zupełnie
przypadkiem.
~*~
Kubek gorącego kakao pozwolił jej odpocząć.
Cały dzień starała się nie skupiać na tym, że na nią patrzy.
Skupiała się na pracy. Pracą zagłuszała ból. Zamknęła oczy
czując przyjemną gorycz w gardle. Czemu tak trudno jest jej nim
zapomnieć? Czemu wspomnienia wracają jak bumerang? Czego ona
chciała? Co czuła? Nie może zapomnieć. O swojej największej
miłości nie można zapomnieć. Nie można wziąć i skreślić tego
co się działo. Nie było to kilka miesięcy a kilka lat. Kilka lat
przeplatanych miłością i nienawiścią. Ciągle się spierali, w
czymś nie zgadzali. Ale to nic przy tym jak bardzo siebie
potrzebowali. Bo trafili na siebie przypadkiem.
- Zawsze jak masz
ciche dni to siedzisz w takich miejscach – usłyszała i podniosła
wzrok. Stał kilka metrów od niej. Z uśmiechem patrzył na nią.
-
No tak. Ale lubię też mieć chwilę dla siebie – odparła. Zajął
miejsce obok niej. Wciągnęła w płuca zapach jego perfum. Poczuła,
że mięknie.
- A jak się czujesz? - jakby od niechcenia
odwrócił wzrok na nią. Siedziała sztywno wypatrując czegoś na
niebie.
- Nie mogę na to narzekać – oznajmiła cicho. Zagryzł
wargę. To było bez sensu. Zbywała go. Czuł rosnącą frustrację.
- Co się z nami stało? Kiedyś nie mogliśmy się nagadać a
teraz? - spojrzał na nią. Powoli odwróciła wzrok.
-
A teraz wszystko się zmieniło – oznajmiła powoli czując jak z
tymi słowami ból w niej rośnie. Zerknął na nią z zaskoczeniem.
Mówiła to cicho ale stanowczo. Jakby się zmieniła.
- To
znaczy co?
- Wszystko. Patryk zostają między nami
niedopowiedzenia, nie zamknięte sprawy, przeszłość...
-
Mówisz o Kubie? - na te słowa podniosła się. Trafił w sedno.
Wiedział o tym. Gdy się wycofywała wiedział, że zabolały ją
jego słowa. A jego zabolało.
- Nie tylko – rzuciła. Złapał
ją za rękę. Zaskoczona zatrzymała się i zerknęła na niego.
-
Zbywasz mnie- oznajmił – A ja chcę z tobą porozmawiać. O tym co
stało się wtedy i dlaczego musiało się tak stać – dodał
wstając. Trzymała dalej kurczowo kubek. Wpatrywała się w niego z
rosnącym przerażeniem.
- Co stało się wtedy? Mówisz o dniu w
którym zostałam absolutnie sama, czy o dniu w którym postanowiłam
się uwolnić od paranoika? - syknęła. Uniósł brew. Trzymał ją
za rękę w dalszym ciągu.
- A kiedy ty zostałaś absolutnie
sama? - zdziwił się. Nie rozumiał jej sposobu myślenia.
-
Kiedy dowiedziałam się o wypadku. Nic nie pokazałeś, że coś
czujesz! - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową z nieukrywanym
wyrzutem.
-Chodziłeś na palcach bo nie chciałeś żebym
wiedziała o tobie. A dlaczego?
- Bo do jasnej cholery cie
kochałem! I nie mogłem patrzeć na to, że tak cierpisz! Musiałem
być dla ciebie pierdolonym oparciem! Inaczej dawno byś zginęła.
Nie pamiętasz tych blizn na nadgarstku? Nie pamiętasz tych pętli?
To ty wtedy byłaś egoistką, bo skupiłaś się na swoim bólu a
nie myślałaś, że ja też czuję! I że jeśli zabiłabyś się ja
bym został z niczym. I też ze sobą skończył! - warknął. Poczuł
jak obrywa w policzek. Zaskoczony puścił ją. Dyszała ciężko
wpatrując się w jego kawowe tęczówki. Cofnęła się o krok.
-
Nienawidzę cię – warknęła i czując jak toczą się po jej
twarzy łzy. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem skierowała
się do hotelu. Chciała zniknąć. Chciała wymazać z pamięci jego
twarz, słowa, zapach i dotyk. Ale nie mogła! Usłyszała tylko jak
ją woła.
~*~
Zerknęła na Parę Młodą z uśmiechem. Wsunęła do
bagażnika kolejną walizkę. Widać było po niej, że spała źle.
- Mi też jest przykro, że nie mogę zostać. Ale właśnie
dostałam ważny telefon i muszę wrócić – oznajmiła.
-
Szkoda naprawdę. A już mieliśmy dla ciebie świetne miejsce –
mruknął Michal wpatrując się w nią w skupieniu.
- Żałuję
– odparła. Poczuła jak blondynka zaciska wokół niej ramiona.
Nie żałowała. Uciekała! Po wczorajszej rozmowie, dzisiaj nie
mogłaby na niego patrzeć ze spokojem. Czy naprawdę była taką
egoistką? Czy naprawdę skupiła się na sobie? Ale z drugiej
strony co on może wiedzieć o miłości matki do dziecka? Chciała
wtedy być sama. Żeby samej się topić w tej bezsensownej pustce
która została. A on się nie narzucał. Nie odstępował jej na
krok. Nie leżał obok, nie przytulał. Czuła się samotna. Wsiadła
w samochód i zapuściła silnik. Ruszyła powoli. Może miał trochę
racji ale jej pogmatwanych uczuć nikt nie zrozumie.
~*~
Wpatrywał
się w srebrne audi, które zniknęło za główną bramą.
Wyjechała? Ale gdzie? Poprawił garnitur i zerknął na siebie w
lustrze. Może przesadził trochę wczoraj ale z drugiej strony czuł
się lepiej. Lżej mu było. Bo powiedział jej to co on czuł.
Skupiał się na niej, ale ona skupiała się na sobie. Nie patrzyła
na niego. To, że po tym wszystkim rozmawiali było cudem. Czy ona
obwiniała go o to co się stało? Nie, obwiniała siebie. I wiedział
o tym doskonale.
liczyłam, że tu się w tym rozdziale ich relacje ponaprawiają, a tu nie, jest jeszcze gorzej. Patrikowi na pewno jest lżej, ale Dominice jak widać nie. i szczerze mówiąc, chyba bardziej potrafię zrozumieć zachowanie Patricka, gdy stracili Kubę, niż Dominiki. szkoda tylko, że nie porozmawiali wtedy ze sobą szczerze, że Doma nie powiedziała mu, jakiego wsparcia od niego oczekuje, może dzięki temu to wszystko między nimi nie byłoby takie pokomplikowane...
OdpowiedzUsuń