wtorek, 3 grudnia 2013

Siedem


 Czego chciał tak naprawdę? Jej! I to w każdym możliwym znaczeniu tego zdania. Właśnie teraz zdał sobie z tego sprawę. Widząc ją na sali, gdzie z boku doglądała czy kwiaty powieszone są równo. Odstawił karton na ziemi. Zakochał się w niej. I nic nie mogło stanąć na przeszkodzie. Zrozumiał i wiedział, że bez niej nic nie będzie takie same. Wyglądała jakby w ogóle go nie widziała. Rozmawiała z kimś i wydawała proste zadania. Wpatrywał się w nią z uśmiechem. Bo tak płynnie się ruszała. I była pewna tego co robi i co mówi. A on? Uwielbiał ją w każdym możliwym sensie. Dominika to urodzona kombinatka żyjąca chwilą. Ale z drugiej strony pełna ciepła i miłości kobieta, która nie wymaga za wiele. I jest. Wiedział, że wiele razy ją ranił. Najczęściej było tak, że odpowiadała agresją na agresję. Kilka razy nawet dostał od niej w twarz. Była stanowcza. Poprawił kurtkę i ruszył do drzwi. Już jutro będzie bawił się na weselu swojego przyjaciela. Ale bez niej. Że też zaprosił Darę. Jednak skąd mógł wiedzieć, że kilka dni temu trafi na nią zupełnie przypadkiem. 
~*~
Kubek gorącego kakao pozwolił jej odpocząć. Cały dzień starała się nie skupiać na tym, że na nią patrzy. Skupiała się na pracy. Pracą zagłuszała ból. Zamknęła oczy czując przyjemną gorycz w gardle. Czemu tak trudno jest jej nim zapomnieć? Czemu wspomnienia wracają jak bumerang? Czego ona chciała? Co czuła? Nie może zapomnieć. O swojej największej miłości nie można zapomnieć. Nie można wziąć i skreślić tego co się działo. Nie było to kilka miesięcy a kilka lat. Kilka lat przeplatanych miłością i nienawiścią. Ciągle się spierali, w czymś nie zgadzali. Ale to nic przy tym jak bardzo siebie potrzebowali. Bo trafili na siebie przypadkiem. 
- Zawsze jak masz ciche dni to siedzisz w takich miejscach – usłyszała i podniosła wzrok. Stał kilka metrów od niej. Z uśmiechem patrzył na nią. 
- No tak. Ale lubię też mieć chwilę dla siebie – odparła. Zajął miejsce obok niej. Wciągnęła w płuca zapach jego perfum. Poczuła, że mięknie. 
- A jak się czujesz? - jakby od niechcenia odwrócił wzrok na nią. Siedziała sztywno wypatrując czegoś na niebie. 
- Nie mogę na to narzekać – oznajmiła cicho. Zagryzł wargę. To było bez sensu. Zbywała go. Czuł rosnącą frustrację. 
- Co się z nami stało? Kiedyś nie mogliśmy się nagadać a teraz? - spojrzał na nią. Powoli odwróciła wzrok.
- A teraz wszystko się zmieniło – oznajmiła powoli czując jak z tymi słowami ból w niej rośnie. Zerknął na nią z zaskoczeniem. Mówiła to cicho ale stanowczo. Jakby się zmieniła. 
- To znaczy co?
- Wszystko. Patryk zostają między nami niedopowiedzenia, nie zamknięte sprawy, przeszłość... 
- Mówisz o Kubie? - na te słowa podniosła się. Trafił w sedno. Wiedział o tym. Gdy się wycofywała wiedział, że zabolały ją jego słowa. A jego zabolało. 
- Nie tylko – rzuciła. Złapał ją za rękę. Zaskoczona zatrzymała się i zerknęła na niego. 
- Zbywasz mnie- oznajmił – A ja chcę z tobą porozmawiać. O tym co stało się wtedy i dlaczego musiało się tak stać – dodał wstając. Trzymała dalej kurczowo kubek. Wpatrywała się w niego z rosnącym przerażeniem. 
- Co stało się wtedy? Mówisz o dniu w którym zostałam absolutnie sama, czy o dniu w którym postanowiłam się uwolnić od paranoika? - syknęła. Uniósł brew. Trzymał ją za rękę w dalszym ciągu. 
- A kiedy ty zostałaś absolutnie sama? - zdziwił się. Nie rozumiał jej sposobu myślenia. 
- Kiedy dowiedziałam się o wypadku. Nic nie pokazałeś, że coś czujesz! - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową z nieukrywanym wyrzutem.
-Chodziłeś na palcach bo nie chciałeś żebym wiedziała o tobie. A dlaczego?
- Bo do jasnej cholery cie kochałem! I nie mogłem patrzeć na to, że tak cierpisz! Musiałem być dla ciebie pierdolonym oparciem! Inaczej dawno byś zginęła. Nie pamiętasz tych blizn na nadgarstku? Nie pamiętasz tych pętli? To ty wtedy byłaś egoistką, bo skupiłaś się na swoim bólu a nie myślałaś, że ja też czuję! I że jeśli zabiłabyś się ja bym został z niczym. I też ze sobą skończył! - warknął. Poczuł jak obrywa w policzek. Zaskoczony puścił ją. Dyszała ciężko wpatrując się w jego kawowe tęczówki. Cofnęła się o krok.
- Nienawidzę cię – warknęła i czując jak toczą się po jej twarzy łzy. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem skierowała się do hotelu. Chciała zniknąć. Chciała wymazać z pamięci jego twarz, słowa, zapach i dotyk. Ale nie mogła! Usłyszała tylko jak ją woła.
~*~
Zerknęła na Parę Młodą z uśmiechem. Wsunęła do bagażnika kolejną walizkę. Widać było po niej, że spała źle. 
- Mi też jest przykro, że nie mogę zostać. Ale właśnie dostałam ważny telefon i muszę wrócić – oznajmiła. 
- Szkoda naprawdę. A już mieliśmy dla ciebie świetne miejsce – mruknął Michal wpatrując się w nią w skupieniu. 
- Żałuję – odparła. Poczuła jak blondynka zaciska wokół niej ramiona. Nie żałowała. Uciekała! Po wczorajszej rozmowie, dzisiaj nie mogłaby na niego patrzeć ze spokojem. Czy naprawdę była taką egoistką? Czy naprawdę skupiła się na sobie? Ale z drugiej strony co on może wiedzieć o miłości matki do dziecka? Chciała wtedy być sama. Żeby samej się topić w tej bezsensownej pustce która została. A on się nie narzucał. Nie odstępował jej na krok. Nie leżał obok, nie przytulał. Czuła się samotna. Wsiadła w samochód i zapuściła silnik. Ruszyła powoli. Może miał trochę racji ale jej pogmatwanych uczuć nikt nie zrozumie. 
~*~
Wpatrywał się w srebrne audi, które zniknęło za główną bramą. Wyjechała? Ale gdzie? Poprawił garnitur i zerknął na siebie w lustrze. Może przesadził trochę wczoraj ale z drugiej strony czuł się lepiej. Lżej mu było. Bo powiedział jej to co on czuł. Skupiał się na niej, ale ona skupiała się na sobie. Nie patrzyła na niego. To, że po tym wszystkim rozmawiali było cudem. Czy ona obwiniała go o to co się stało? Nie, obwiniała siebie. I wiedział o tym doskonale. 


1 komentarz:

  1. liczyłam, że tu się w tym rozdziale ich relacje ponaprawiają, a tu nie, jest jeszcze gorzej. Patrikowi na pewno jest lżej, ale Dominice jak widać nie. i szczerze mówiąc, chyba bardziej potrafię zrozumieć zachowanie Patricka, gdy stracili Kubę, niż Dominiki. szkoda tylko, że nie porozmawiali wtedy ze sobą szczerze, że Doma nie powiedziała mu, jakiego wsparcia od niego oczekuje, może dzięki temu to wszystko między nimi nie byłoby takie pokomplikowane...

    OdpowiedzUsuń