sobota, 23 listopada 2013

Sześć

 Oderwała się od niego oszołomiona. Zamknął cicho drzwi za sobą łapiąc ją w pasie. Znowu mu ulega. Znowu czuje się jak nastolatka. Poczuła jego wprawne palce wplatające się we włosy. 
- Zaliczymy to do tych nocy, których nie zapomnisz – zamruczał gardłowo muskając koniuszek jej ucha. Zacisnęła zęby. Jak zwykle owionął ją zapach jego perfum. Subtelnych, ale pełnych siły. Składał na jej szyi delikatne pocałunki. A ona czuła się jeszcze bardziej oszołomiona. Jakby się naćpała albo upiła. Zacisnęła palce na jego ramionach. Nie mogła, nie potrafiła się opierać. Nie mogła powiedzieć nie. Nawet nie chciała. Chciała znowu poczuć się jak kiedyś. Ale nie mogła...
- Nie – mruknęła. Oderwał się od niej. Zerknęła na niego z zaskoczeniem. Stanowczość gdzieś uciekła. Odsunął z jej twarzy kosmyki włosów. 
- Nie mówisz tego stanowczo – oznajmił. Zamknęła oczy. Zmiękła zupełnie gdy pocałował ją ponownie. Czuła jak wszystko inne znika, jak pozostaje tylko pożądanie. Traciła znowu głowę. Jęknęła cicho. Bez problemu mieściła się w jego ramionach. Wiedział, że nadal należy tylko do niego. Poczuła jego niecierpliwe palce na nowo badające jej skórę. Czuła co raz bardziej osłabiające jej asertywność pocałunki na swojej szyi. Podniósł ja bez problemów sadzając na blacie. Zadrżała, gdy plecami dotknęła zimnego stołu. Wygięła się w łuk. Znowu to samo. Zacisnęła palce na kancie mebla. Odurzał ją samym dotykiem. Zapomniała już jak potrafiła się zatracać w tym. Nachylił się nad nią. Wsunęła dłonie pod jego koszulkę. Jedną z dłoni wplótł w jej włosy. Westchnęła czując jak zaciska palce. Wpił się w jej usta, tłumiąc krzyk w zarodku. Czuł absolutnie każdy jej napięty mięsień i własny odlot. 
~*~
Miał do niej nieopisaną słabość. Wpatrywał się w sufit nie mogąc skupić się na niczym innym, tylko na tym, że leży obok. Odwrócił wzrok powoli. Naga, w pomiętej pościeli z burzą czerwonych loków. Czym go zauroczyła? Pięknym błękitem oczu, spontanicznością. I tym, że jest dla niego najpiękniejszą osobą na ziemi. Musi mieć ją z powrotem obok siebie. Nie wytrzymuje sam. W tej tęsknocie. Przez kilka lat od rozstania nie mógł się wiązać z kimś innym. Potrzebował jej jak powietrza. Te loki i ciepłe usposobienie. Chciał się z nią zestarzeć. Mówi to jak najbardziej serio. Chce mieć ją obok siebie. Objął ją ciasno zamykając oczy. Wsunął twarz w zagięcie jej szyi.

~*~ 
Ocknęła się nagle słysząc jak gdzieś w tle przejeżdża samochód. Poczuła jak mocne ramiona jeszcze mocniej oplatają się wokół niej. Co to ma być?! Co ona tu robi. Przecież... Wyrzuty sumienia pojawiły się nagle. Nie powinna. Powoli wyswobodziła się z jego objęć. Usiadła czując jak motylki w jej brzuchu dają o sobie znać. Znowu czuła to słodkie odurzenie. Ale nie mogła zostać tu dłużej. Bała się poranka. Bała się, że znowu całą jej asertywność trafi szlag. Powoli podniosła się i zaczęła powoli zbierać ubrania po całym mieszkaniu. Spojrzała na niego czując rosnące ciepło. Spał. Kołdra w większość znajdowała się po jej stronie. Mocno zarysowana szczęka to nic przy wyglądzie jego klatki piersiowej. Na każdym skrawku ciała miał tatuaż. A ciało nie było przesadnie wyrzeźbione. Idealne. Wiele godzin spędzał na siłowni. Serce zabiło w niej szybciej. Złapała za koszulę ubierając się w pośpiechu. Nie powinna w ogóle pozwolić mu zbliżyć się do siebie. Przecież kiedyś coś ich łączyło. Nie teraz. Podeszła do drzwi. Z podłogi podniosła swój płaszcz. Musi pojawić się w mieszkaniu, przebrać się i ruszyć w miasto. Ma pełno pracy. I wie, że to pracą zagłuszy swój ból. Nie tyle ból co myśl o nim. Myśl o tym co czuje. 
-------------------------------------------
Ze złością cisnęła telefon na łóżko. Komórka zatrzymała się na kancie mebla. Co za wredny ignorant. Poczuła łzy rozgoryczenia w oczach. Po co mu to pisała?! Tak, powiedziała mu wszystko. Bo nie mogła już więcej wytrzymać w niepewności. Nie mogła doczekać się, żeby zatonąć w jego uścisku. Nie kręciło ją życie wśród kamer i SWAG. Ale chciała mieć tylko jego. Tak oficjalnie i osobiście. Zagryzła wargę. Ostatnie miesiące przecież były bajką. Spędzała z nim każdy wolny dzień i całe weekendy. Przyjeżdżał do Bratysławy dla niej. A ona? Zaczęła tracić dla niego głowę. I wiedziała, że wpadła. Bo mimo swojej drapieżności dla niej był aż nadto czuły. Kochany i oddany. Z nadzieją rzuciła się do telefonu. Pieprzony facet!! Nienawidziła go. Poczuł, że już nie będzie darmowej dupy do łóżka to uciekł! Jęknęła. O ona głupia! Podniosła się do drzwi. Miała nadzieje, że to Klara z uczelni. Musiała się komuś wyżalić. A kuzynka była do tego odpowiednia. Odryglowała drzwi i poczuła jak odrywa się od ziemi. Pisnęła zaskoczona. Spojrzała na niego. 
- Uwielbiam ten dzień. Serio – pocałował ją czule. Zaśmiała się cicho. 
- Czemuż to? - mruknęła
- Bo od dzisiaj mam najpiękniejszą kobietę tylko dla siebie -wyjaśnił a ona poczuła jak w jej żołądku stado motyli wzbija się w górę. Wpiła się w jego usta. 
-------------------------------------------
I przez te ponad dziesięć lat, od tego dnia, nic się nie zmieniło. Dalej dawał jej poczucie bezpieczeństwa i jednocześnie sprawiał, że miała ochotę krzyczeć wszystkim jak jest szczęśliwa. Co się zmieniło? Jest niespełnioną matką, zgorzkniałą kobietą która boi się powtórki. Straciła przecież już jedno dziecko. I drugiego nie zamierza. I to z mężczyzną, który był miłością jej życia. Nawet nie brała pod uwagę jakiejkolwiek śmierci. Ale bała się, że wszystko może się powtórzyć. Zamknęła drzwi od mieszkania zalewając się łzami. Bała się. Przecież czuła się przy nim spełniona i szczęśliwa.
~*~
Uniósł powieki spokojnie. Wybudzał się właśnie ze snu. Jakże pięknego. Podniósł rękę do twarzy i otarł ją spokojnie. Uśmiechnął się pod nosem i odwrócił wzrok. Zaskoczony zrozumiał, że jest sam. Ale jak to? Usiadł. Zniknęła czy co? A może... Zerknął na ubrania porozrzucane po pokoju. Pamiętał doskonale każdą chwilę z wczorajszej nocy. Zamknął oczy czując przyjemny dreszcz biegnący po kręgosłupie. Nie zostawiła nic. 
-------------------------------------------
Ocknął się słysząc budzik. Miał ochotę ją rozszarpać. Nie dość, że lecieli kilka godzin to zmiana klimatu działała na niego usypiająco. A ta mała nimfomanka nie dała mu nawet w nocy wytchnienia. Jęknął czując jak jego organizm każe mu spać. Odwrócił wzrok. Na jej poduszce leżała tylko mała kartka. Złapał za nią. 
- Wyszłam na zwiedzanie. Śpij sobie. Domek – przeczytał. Zaskoczony usiadł. Jak to poszła na zwiedzanie? Przecież Las Vegas nie jest miejscem na zwiedzanie. A zwłaszcza kogoś takiego jak ona. Jeszcze coś jej się stanie. Zerwał się na równe nogi. Musi ją jak najszybciej znaleźć. 
-------------------------------------------
Podniósł się powoli i skierował swoje kroki do kuchni. Mocna kawa powinna go obudzić. Musi się przecież zastanowić czego chce. I co powinien zrobić. Złapał za kubek. 

2 komentarze:

  1. jejku, jejku, jejku. Dominiczko, co Ty robisz? znaczy, wiem co robisz i rozumiem ją po trosze, ale nie wiem, czy Patrik ją zrozumie. i nie mam pojęcia, czy zaakceptuję tą zmianę, która w niej zaszła przez owe wydarzenia z przeszłości. czy będzie próbował, aby wróciła dawna Dominika. czy w ogóle jest możliwe, że ona kiedyś wróci. ech, to wszystko jest tak skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezusie, po co tak komplikować? Dobra, rozumiem Lijewską i jej obawy, ale dlaczego po raz kolejny odbiera sobie szansę na szczęście? Przecież gołym okiem widać, jak się kochają! Nienawidzę takich sytuacji i niezdecydowanych ludzi. Dominika proszę, ogarnij się!

    OdpowiedzUsuń