Oderwała
się od niego oszołomiona. Zamknął cicho drzwi za sobą łapiąc
ją w pasie. Znowu mu ulega. Znowu czuje się jak nastolatka. Poczuła
jego wprawne palce wplatające się we włosy.
- Zaliczymy to do
tych nocy, których nie zapomnisz – zamruczał gardłowo muskając
koniuszek jej ucha. Zacisnęła zęby. Jak zwykle owionął ją
zapach jego perfum. Subtelnych, ale pełnych siły. Składał na jej
szyi delikatne pocałunki. A ona czuła się jeszcze bardziej
oszołomiona. Jakby się naćpała albo upiła. Zacisnęła palce na
jego ramionach. Nie mogła, nie potrafiła się opierać. Nie mogła
powiedzieć nie. Nawet nie chciała. Chciała znowu poczuć się jak
kiedyś. Ale nie mogła...
- Nie – mruknęła. Oderwał się od
niej. Zerknęła na niego z zaskoczeniem. Stanowczość gdzieś
uciekła. Odsunął z jej twarzy kosmyki włosów.
- Nie mówisz
tego stanowczo – oznajmił. Zamknęła oczy. Zmiękła zupełnie
gdy pocałował ją ponownie. Czuła jak wszystko inne znika, jak
pozostaje tylko pożądanie. Traciła znowu głowę. Jęknęła
cicho. Bez problemu mieściła się w jego ramionach. Wiedział, że
nadal należy tylko do niego. Poczuła jego niecierpliwe palce na
nowo badające jej skórę. Czuła co raz bardziej osłabiające jej
asertywność pocałunki na swojej szyi. Podniósł ja bez problemów
sadzając na blacie. Zadrżała, gdy plecami dotknęła zimnego
stołu. Wygięła się w łuk. Znowu to samo. Zacisnęła palce na
kancie mebla. Odurzał ją samym dotykiem. Zapomniała już jak
potrafiła się zatracać w tym. Nachylił się nad nią. Wsunęła
dłonie pod jego koszulkę. Jedną z dłoni wplótł w jej włosy.
Westchnęła czując jak zaciska palce. Wpił się w jej usta,
tłumiąc krzyk w zarodku. Czuł absolutnie każdy jej napięty
mięsień i własny odlot.
~*~
Miał do niej nieopisaną słabość.
Wpatrywał się w sufit nie mogąc skupić się na niczym innym,
tylko na tym, że leży obok. Odwrócił wzrok powoli. Naga, w
pomiętej pościeli z burzą czerwonych loków. Czym go zauroczyła?
Pięknym błękitem oczu, spontanicznością. I tym, że jest dla
niego najpiękniejszą osobą na ziemi. Musi mieć ją z powrotem
obok siebie. Nie wytrzymuje sam. W tej tęsknocie. Przez kilka lat od
rozstania nie mógł się wiązać z kimś innym. Potrzebował jej
jak powietrza. Te loki i ciepłe usposobienie. Chciał się z nią
zestarzeć. Mówi to jak najbardziej serio. Chce mieć ją obok
siebie. Objął ją ciasno zamykając oczy. Wsunął twarz w zagięcie
jej szyi.
~*~
Ocknęła się nagle słysząc jak gdzieś w tle
przejeżdża samochód. Poczuła jak mocne ramiona jeszcze mocniej
oplatają się wokół niej. Co to ma być?! Co ona tu robi.
Przecież... Wyrzuty sumienia pojawiły się nagle. Nie powinna.
Powoli wyswobodziła się z jego objęć. Usiadła czując jak
motylki w jej brzuchu dają o sobie znać. Znowu czuła to słodkie
odurzenie. Ale nie mogła zostać tu dłużej. Bała się poranka.
Bała się, że znowu całą jej asertywność trafi szlag. Powoli
podniosła się i zaczęła powoli zbierać ubrania po całym
mieszkaniu. Spojrzała na niego czując rosnące ciepło. Spał.
Kołdra w większość znajdowała się po jej stronie. Mocno
zarysowana szczęka to nic przy wyglądzie jego klatki piersiowej. Na
każdym skrawku ciała miał tatuaż. A ciało nie było przesadnie
wyrzeźbione. Idealne. Wiele godzin spędzał na siłowni. Serce
zabiło w niej szybciej. Złapała za koszulę ubierając się w
pośpiechu. Nie powinna w ogóle pozwolić mu zbliżyć się do
siebie. Przecież kiedyś coś ich łączyło. Nie teraz. Podeszła
do drzwi. Z podłogi podniosła swój płaszcz. Musi pojawić się w
mieszkaniu, przebrać się i ruszyć w miasto. Ma pełno pracy. I
wie, że to pracą zagłuszy swój ból. Nie tyle ból co myśl o
nim. Myśl o tym co czuje.
-------------------------------------------
Ze
złością cisnęła telefon na łóżko. Komórka zatrzymała się
na kancie mebla. Co za wredny ignorant. Poczuła łzy rozgoryczenia w
oczach. Po co mu to pisała?! Tak, powiedziała mu wszystko. Bo nie
mogła już więcej wytrzymać w niepewności. Nie mogła doczekać
się, żeby zatonąć w jego uścisku. Nie kręciło ją życie wśród
kamer i SWAG. Ale chciała mieć tylko jego. Tak oficjalnie i
osobiście. Zagryzła wargę. Ostatnie miesiące przecież były
bajką. Spędzała z nim każdy wolny dzień i całe weekendy.
Przyjeżdżał do Bratysławy dla niej. A ona? Zaczęła tracić dla
niego głowę. I wiedziała, że wpadła. Bo mimo swojej drapieżności
dla niej był aż nadto czuły. Kochany i oddany. Z nadzieją rzuciła
się do telefonu. Pieprzony facet!! Nienawidziła go. Poczuł, że
już nie będzie darmowej dupy do łóżka to uciekł! Jęknęła. O
ona głupia! Podniosła się do drzwi. Miała nadzieje, że to Klara
z uczelni. Musiała się komuś wyżalić. A kuzynka była do tego
odpowiednia. Odryglowała drzwi i poczuła jak odrywa się od ziemi.
Pisnęła zaskoczona. Spojrzała na niego.
- Uwielbiam ten dzień.
Serio – pocałował ją czule. Zaśmiała się cicho.
- Czemuż
to? - mruknęła
- Bo od dzisiaj mam najpiękniejszą kobietę
tylko dla siebie -wyjaśnił a ona poczuła jak w jej żołądku
stado motyli wzbija się w górę. Wpiła się w jego usta.
-------------------------------------------
I
przez te ponad dziesięć lat, od tego dnia, nic się nie zmieniło.
Dalej dawał jej poczucie bezpieczeństwa i jednocześnie sprawiał,
że miała ochotę krzyczeć wszystkim jak jest szczęśliwa. Co się
zmieniło? Jest niespełnioną matką, zgorzkniałą kobietą która
boi się powtórki. Straciła przecież już jedno dziecko. I
drugiego nie zamierza. I to z mężczyzną, który był miłością
jej życia. Nawet nie brała pod uwagę jakiejkolwiek śmierci. Ale
bała się, że wszystko może się powtórzyć. Zamknęła drzwi od
mieszkania zalewając się łzami. Bała się. Przecież czuła się
przy nim spełniona i szczęśliwa.
~*~
Uniósł powieki spokojnie.
Wybudzał się właśnie ze snu. Jakże pięknego. Podniósł rękę
do twarzy i otarł ją spokojnie. Uśmiechnął się pod nosem i
odwrócił wzrok. Zaskoczony zrozumiał, że jest sam. Ale jak to?
Usiadł. Zniknęła czy co? A może... Zerknął na ubrania
porozrzucane po pokoju. Pamiętał doskonale każdą chwilę z
wczorajszej nocy. Zamknął oczy czując przyjemny dreszcz biegnący
po kręgosłupie. Nie zostawiła nic.
-------------------------------------------
Ocknął
się słysząc budzik. Miał ochotę ją rozszarpać. Nie dość, że
lecieli kilka godzin to zmiana klimatu działała na niego
usypiająco. A ta mała nimfomanka nie dała mu nawet w nocy
wytchnienia. Jęknął czując jak jego organizm każe mu spać.
Odwrócił wzrok. Na jej poduszce leżała tylko mała kartka. Złapał
za nią.
- Wyszłam na zwiedzanie. Śpij sobie. Domek –
przeczytał. Zaskoczony usiadł. Jak to poszła na zwiedzanie?
Przecież Las Vegas nie jest miejscem na zwiedzanie. A zwłaszcza
kogoś takiego jak ona. Jeszcze coś jej się stanie. Zerwał się na
równe nogi. Musi ją jak najszybciej znaleźć.
-------------------------------------------
Podniósł
się powoli i skierował swoje kroki do kuchni. Mocna kawa powinna go
obudzić. Musi się przecież zastanowić czego chce. I co powinien
zrobić. Złapał za kubek.